Przez ostatnie dni przygotowałam mnóstwo zdjęć do pokazania na blogu,
m.in. kilku palet z Makeup Revolution, czeka też szkic recenzji palet
Zoeva. Mam też mnóstwo zdjęć zrobionych już nie pamiętam kiedy - muszę
je w końcu ogarnąć, ale wcześniej chcę pokazać co udało mi się wykończyć
w na początku roku - w styczniu i w lutym. A znowu trochę się uzbierało
pustych opakowań.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą L'Oreal. Pokaż wszystkie posty
Zużycia z listopada i grudnia pod koniec marca, już niemal w kwietniu? Nie,
to nie pomyłka. Optymistycznie planowałam, że w związku z "przymusową"
opieką nad dwoma przedszkolakami z powodu zamknięcia przedszkoli szybko
się wezmę za ten wpis i nadrobię kilka innych. A gdzie tam :D
Druga sprawa, że podchodziłam do tego podsumowania jak pies do jeża przytłoczona liczbą pustych opakowań zebranych w ciągu tych dwóch miesięcy. Schowałam te, które rozpoczęłam skupiając się na "niedobitkach" i jest efekt! Co prawda nie wszystko sumiennie zużyłam i na kilka rzeczy machnęłam ręką po prostu wyrzucając resztkę.
Druga sprawa, że podchodziłam do tego podsumowania jak pies do jeża przytłoczona liczbą pustych opakowań zebranych w ciągu tych dwóch miesięcy. Schowałam te, które rozpoczęłam skupiając się na "niedobitkach" i jest efekt! Co prawda nie wszystko sumiennie zużyłam i na kilka rzeczy machnęłam ręką po prostu wyrzucając resztkę.
Etykiety:
Agafia,
Apis,
Avon,
Be Organic,
Bielenda Professional,
Biobaza,
Biolove,
Biotaniqe,
Botanicum,
Clinique,
Dove,
Duetus,
Eo Lab,
Fitokosmetik,
Fresh & Natural,
Ingrid,
Kneipp,
Korres,
L'Oreal,
Le Kafe de Beaute,
Love Beauty and Planet,
Make Me Bio,
Mincer,
mini recenzje,
Nacomi,
Neonail,
Norel,
Organic Therapy,
Paese,
Pierre Rene,
Polka,
Stara Mydlarnia,
Tetesept,
Yope,
zużycia
Podsumowanie września zbliża się wielkimi krokami a ja jeszcze wspominam gorący sierpień. Piękny weekend minął m.in. na zrobieniu masy zdjęć na blog, ale niektóre niestety nie wyszły jak powinny, więc na tydzień muszę je zrobić jeszcze raz. Ogarnę wtedy też wrześniowe nowości, a teraz zobaczcie, co kupiłam i dostałam w sierpniu.
Gdzie moja rozwaga sprzed kwietnia? Choć do moich rekordowych zakupów mi
daleko to jednak jestem sobą lekko zawiedziona. Czerwiec, póki co,
świetnie mi idzie, ale kto ma pewność, czy w zanadrzu nie czekają jakieś
super-hiper promocje?
Etykiety:
Pozostając w temacie peelingów opowiem o peelingu odżywczym do twarzy Sugar Scrubs marki L'Oreal. Peelingi pojawiły się po maskach glinkowych także w szklanych słoiczkach i już zdążyły zdobyć taką popularność jak one. Szczerze mówiąc marka zaskoczyła mnie tymi nowościami - nie spodziewałam się takich rozwiązań w asortymencie tego kosmetycznego giganta.
Etykiety:
30.9.18
Kosmetyczne podsumowanie sierpnia - co nowego? || O czym koniecznie pamiętajcie w tracie promocji -55% na kolorówkę w Rossmannie?
Już tydzień temu miałam pokazać Wam moje nowości kosmetyczne sierpnia, ale nie udało mi się dokończyć wpisu. W zasadzie to tylko obrobiłam zdjęcia i wrzuciłam do kopii roboczej. Chyba miałam nadzieję, że reszta zrobi się sama, wszystko samo się opisze :D To by było bardzo mile widziane, bo znowu jest tego trochę.
Etykiety:
17.12.16
L'Oreal Professionnel Pro Fiber Re-Create - szampon, odżywka i serum w sprayu || W końcu coś do moich problematycznych włosów
Nie wierzyłam, że znajdę kiedyś produkty do włosów, po których będą mnie zachwycały w 100%. Połysk, miękkość także końcówek, zdecydowane wygładzenie, idealne dociążenie takie, aby wierzchnia partia włosów nie odstawała w formie antenek - to to, czego szukam. Do tej pory kosmetyki w mniejszym lub większym stopniu dawały sobie radę, znalazłam kilka naprawdę dobrych linii, ale jednak dopiero profesjonalna L'Oreal Professionnel Pro Fiber Re-create wprawia mnie w zachwyt, a dokładniej włosy po jej użyciu.
Etykiety:
Po nieco nieudanych ostatnich miesiącach, w końcu coś się ruszyło z pustymi opakowaniami. Oby tak dalej :)
1. Neutrogena - Głęboko nawilżająca kremowa emulsja Creamy Oil
3. Avon - Naturals - żel pod prysznic kwiat wiśni
4. Nivea - antyperspirant w kulce Invisible
Nie polubiłam go - średnio radził sobie z mocnymi kolorami, do tego śmierdzi i nie jest wygodny w użyciu - po odkręceniu korka ukazuje się nam wielki otwór, przez który łatwo wylać za dużo zmywacza. Nie kupię go ponownie, wolę zieloną Isanę z Rossmanna.
6. Green Pharmacy - olejek łopianowy do włosów
7. Cleanic - antybakteryjne chusteczki do rąk
8. L'Orient - Savon noir z różą damasceńską
Ciekawy produkt, który dokładnie oczyszcza skórę. Byłam zadowolona z niego, ale nie jest to dla mnie niezbędnik.
/recenzja/
9. L'Oreal - róż Delicieux kolor Candy Cane Pink
Mój pierwszy "lepsiejszy" róż, który ma już ... hmm nawet nie wiem ile lat - 5? 6? Kolor jest świetny - przybrudzony, stonowany róż, niezbyt błyszczący. Widać spore dno - rzeczywiście go lubiłam. Decyzja o wyrzuceniu go była dla mnie trudna do podjęcia, ale że odcień nieco się zmienił po tylu latach i trochę trudno się nabiera rozsądek wziął górę. Możliwe, że go kupię ponownie (nie, nie "odkupię" - kolejny błąd po myleniu "bynajmniej" z "przynajmniej" i końcówki "ą" z "om", który przetacza się przez blogi, a ten ostatni nawet w świecie politycznym ...).
10. Pharmaceris - A - krem ratunek Sensilium
Całkiem fajny krem łagodzący podrażnienia, lecz dla skóry suchej jest niewystarczająco nawilżający.
/recenzja/
11. Avon - Foot Works - mydło peelingujące do stóp
Zupełne nieporozumienie. Fajnie wygląda, ale jest zupełnie niepraktyczne.
/recenzja/
1. Neutrogena - Głęboko nawilżająca kremowa emulsja Creamy Oil
Niezbyt lubię się z kosmetykami Neutrogeny, ale mąż o tym nie wiedział kupując mi ten balsam (i to jeszcze o pojemności 400ml ...). Pierwsze wrażenie było jednak, o dziwo, bardzo pozytywne - urzekła mnie konsystencja: miękka, rzeczywiście trochę olejkowa i bardzo przyjemny zapach (kolejne zdziwienie). Nie podobało mi się natomiast klejenie i spływanie pod wpływem ciepła. Okazał się nieziemsko wydajny (wystarczy odrobina), zużyłam więc jako balsam pod prysznic i świetnie się sprawdził w tej roli.
2. Pharmaceris - A - łagodny tonik nawilżający
Nie mam za bardzo nad czym się rozwodzić. Całkiem przyjemny tonik, ale nie przewiduję powrotu do niego.
3. Avon - Naturals - żel pod prysznic kwiat wiśni
Zdecydowanie lepszy od poprzedniego Naturalsa, który ostatnio zużyłam (KLIK). Dobrze się pieni, przyjemnie odświeża, nie wysusza skóry, jednak w zapachu coś mi nie do końca pasowało.
4. Nivea - antyperspirant w kulce Invisible
To chyba moje trzecie zużyte opakowanie. Bardzo mi odpowiada pod względem ochrony przed potem, do tego szybko wysycha i faktycznie nie zostawia śladów, jednak zauważyłam, że zaczął wysuszać skórę pod pachami.
5. Essence - zmywacz do paznokciNie polubiłam go - średnio radził sobie z mocnymi kolorami, do tego śmierdzi i nie jest wygodny w użyciu - po odkręceniu korka ukazuje się nam wielki otwór, przez który łatwo wylać za dużo zmywacza. Nie kupię go ponownie, wolę zieloną Isanę z Rossmanna.
6. Green Pharmacy - olejek łopianowy do włosów
Byłam przekonana, że pisałam o nim na blogu, a okazuje się, że nie.
Mania olejkowa już dawno za mną, zużywam co nagromadziłam wcześniej. Ten olejek niestety jest jednym ze słabszych, jakie stosowałam na włosy. Zamiast miękkich, lejących się włosów miałam na głowie zbyt puszyste siano, nie dające się za bardzo ujarzmić. Gdybym miała się kiedyś zdecydować na ponowny zakup oleju, na pewno nie byłby to ten, a Bhringraj
7. Cleanic - antybakteryjne chusteczki do rąk
Robią co mają robić, czyli odświeżają, przez chwilę dłonie się kleją. Nie używam na co dzień tego typu produktu, ale na jakiś wyjazd mogą się przydać.
8. L'Orient - Savon noir z różą damasceńską
Ciekawy produkt, który dokładnie oczyszcza skórę. Byłam zadowolona z niego, ale nie jest to dla mnie niezbędnik.
/recenzja/
9. L'Oreal - róż Delicieux kolor Candy Cane Pink
Mój pierwszy "lepsiejszy" róż, który ma już ... hmm nawet nie wiem ile lat - 5? 6? Kolor jest świetny - przybrudzony, stonowany róż, niezbyt błyszczący. Widać spore dno - rzeczywiście go lubiłam. Decyzja o wyrzuceniu go była dla mnie trudna do podjęcia, ale że odcień nieco się zmienił po tylu latach i trochę trudno się nabiera rozsądek wziął górę. Możliwe, że go kupię ponownie (nie, nie "odkupię" - kolejny błąd po myleniu "bynajmniej" z "przynajmniej" i końcówki "ą" z "om", który przetacza się przez blogi, a ten ostatni nawet w świecie politycznym ...).
10. Pharmaceris - A - krem ratunek Sensilium
Całkiem fajny krem łagodzący podrażnienia, lecz dla skóry suchej jest niewystarczająco nawilżający.
/recenzja/
11. Avon - Foot Works - mydło peelingujące do stóp
Zupełne nieporozumienie. Fajnie wygląda, ale jest zupełnie niepraktyczne.
/recenzja/
Luty jest tym samym początkiem akcji Dwa zużycia - jeden zakup (KLIK) - od liczby zużyć zależy liczba kosmetyków, jakie mogę kupić w marcu.
Z lutowych zużyć nie biorę jednak pod uwagę zużytego żelu pod prysznic (w tej kategorii obowiązuje wewnętrzna akcja Dwa zużycia - jeden zakup ;)) i różu (nie została zużyty do końca), zatem w marcu mogę pozwolić sobie na maksymalnie 4 kosmetyki. Trzymajcie kciuki!
A Wam jak poszło w lutym?
Etykiety:
Mój zbiór kolorówki "lekko" się powiększył w ostatnich dniach.
* Stały punkt: lakiery :D Fajnie, że Pierre Rene w końcu wypuścił kolorowe, żywe lakiery, a nie same burasy jak dotychczas. Zdecydowałam się na 2, oczywiście fiolet i róż - fioletowy to Decadence, a róż Vibration. Nie mają drobinek.
Już je wypróbowałam i mogę powiedzieć, że cudnie się nakładają :D Dokładne relacje: niebawem.
* W Naturze nareszcie pojawiła się limitowanka Essence - Return to paradise. O dziwo, lakiery niezbyt mnie zaciekawiły. Skusiłam się za to na turkusowy, a właściwie morski eyeliner i na błyszczyk z poprzedniej serii Into the wild.
^ Błyszczyk kupiłam zachęcona świetnie spisującym się wcześniej kupionym błyszczykiem Heart Chakra też z Into the wild. Daje transparentny lekko brązowy/beżowy kolor. W przeciwieństwie do Heart Chakra ten beżowy ma połyskujące drobinki. Są bardzo subtelne, nie mają nic wspólnego z brokatem. Oba błyszczyki nawilżają usta, powodują, że są takie mmmm soczyste :D
^ Eyeliner z Return to paradise ma kolor morski i w zależności od oświetlenia bardziej przebija granat lub morska zieleń. Jest matowy, także jeśli chodzi o wykończenie (lubię eyelinery, które zostawiają "mokrą" kreskę). Co trzeba przyznać - jest mega trwały! Nie kruszy się, nie znika, a także ... trudno zmywa się przy demakijażu (obecnie używam płynu micelarnego Vichy) - cień już zmyty, tusz zmyty, a kreskę dalej widać hahaha.
Końcówkę ma jak flamaster, jest zbita, trochę twarda, ale nie drapie. Nawet wygodny w użyciu. Ciekawa jestem, po jakim czasie końcówka zacznie przysychać.
* Jednak skusiłam się na ofertę wyprzedażową w Marionnaud. Zostały same niedobitki, ale i nie trzeba było już kupować 4 produktów, żeby dostać rabat -70% :D A skoro tak, to dlaczego by jednak czegoś nie znaleźć dla siebie ;)
^ cień Guerlain z serii Terracotta. Wzięłam w ciemno, bo nie było testera. Wypróbowałam go i niestety się rozczarowałam ... Cień tak naprawdę nie ma kolorowej bazy, na powiece właściwie widać same drobinki. Na domiar złego są one złotawo-miedziane, czyli ... hmmm za ciepłe dla mnie. No nic. Będę próbować. Może w połączeniu z innymi cieniami się spisze, bo solo dla mnie się nie nadaje (nie lubię delikatnego efektu ;) ). Cena po rabacie: 34,50 zł.
^ korektor L'Oreala też kupiłam w ofercie wyprzedażowej. Nie zamieszczam osobnego zdjęcia, bo chyba nie jest on aż tak ciekawym kosmetykiem do oglądania :p Już go użyłam. Rolę swoją spełnił w miarę dobrze (w przypadku suchej skóry, ze skórkami na pewno je podkreśli), nie ma nad czym się rozpisywać. Cena po rabacie: 15 zł.
Etykiety:
Jakiś czas temu dostałam z Marionnaud bon o wartości 35 zł. Na cóż innego mogłam go wymienić jak nie na lakier?
Wybór padł na L'Oreal - Resist and Shine Titanium nr 209. Od razu wpadł mi w oko, bo lubię bezdrobinkowe różane lakiery :)
Lakier nakłada się cudownie! Ma świetną konsystencję - kremową, co w połączeniu z fajnym pędzelkiem pozwala na bardzo precyzyjne nałożenie lakieru nawet bardzo blisko skórek, bez malowania ich (lakier się nie rozlewa, tylko zostaje w miejscu, a pędzelek nie jest rozcapirzony ;) )
Już pierwsza warstwa ładnie kryje, nie robi smug.
Minusem jest to, że ta pierwsza warstwa dosyć długo schnie! O wiele dłużej niż większość tańszych lakierów które mam (Eveline czy Bell). Na szczęście z drugą warstwą jest lepiej :)
Odnośnie trwałości niestety się nie wypowiem, bo lakier szybko zmyłam - na jesień będzie idealny, ale teraz dziwnie się z nim czułam ;)
Etykiety:
Subskrybuj:
Posty (Atom)