Od roku jestem zakochana po uszy w lakierach hybrydowych, to zapewne wiecie. Szybkość wykonania bez czekania wieki na schnięcie kolejnych warstw, łatwość malowania (zdecydowanie lepiej maluje się hybrydami), brak obaw o zniszczenie manicure przez dłuższy czas po malowaniu, piękny połysk to główne atuty, które mnie przekonały do hybryd. Trwałość oczywiście też. Mimo, że zmieniam manicure średnio co 7 dni to jednak mam komfort psychiczny, że jeśli z jakichś powodów nie będę mogła ściągnąć dotychczasowego, to paznokcie nadal będą w idealnym stanie.
Sytuacja jest jasna - hybrydy górą, ale mimo to skusiłam się ostatnio na wszystkie nowe kolory lakierów żelowych Gel Shine (dawniej Gel Finish) z Avonu - Nudeitude, Moondust, Charcoal Smoke i Night Vsion i już wcześniej dostępny Mint to be. W ten sposób moja kolekcja lakierów z tej serii rozrosła się z czterech (Iceberg White, Fabulous, Parfait Pink i Marine Blue) do dziewięciu. Miałam jeszcze trzy inne: Candy Apple, Mauvelous i Dazzle Pink, ale nie byłam z nich zadowolona. Ogólnie seria jest bardzo udana, lakiery pięknie błyszczą, dobrze kryją (wyjątkiem jest Parfait Pink, u którego z tym jest gorzej), są trwałe, a kosztują od 10-13 zł w promocji.