Gdzie te czasy, kiedy mogłam całymi godzinami wylegiwać się na słońcu i ciągle mieć mało? Od kilku lat jak poleżę 15-20 minut to już mnie roznosi. No nie umiem i już. Poza tym na samej opaleniźnie przestało mi już zależeć (nie kierowałam się "modą" na nie opalanie, czy kwestiami zdrowotnymi, po prostu przestała mi być ona niezbędna).
W spódnicach chodzę rzadko, w krótkich spodenkach (noo do kolan :p) jeszcze rzadziej (np. na działkę), więc siłą rzeczy nogi mam koszmarnie jasne. Niby mam trochę ciemniejszą karnację, ale w porównaniu z opalonymi ramionami czy twarzą nogi wydają się jak mąka. Jak jak konieczność ich odsłonięcia niezbędne jest wtedy szybkie podtjuningowanie tej jaśniejszej skóry.
Jakiś czas temu używałam sumiennie balsam brązujący FlosLek, delikatnie brązujący. Jest to kluczowe, bo rzeczywiście nadaje bardzo subtelny odcień.
SKŁAD: Aqua, Paraffinum Liquidum , Ethylhexyl Stearate, Octyldodecanol,
Arachidyl Alcohol, Behenyl Alcohol, Arachidyl Glucoside, Glycerin,
Cetearyl Alcohol, Dihydroxyacetone, Butyrospermum Parkii Butter,
Dimethicone, Ceteareth-12, Biosaccharide Gum-1, Mentha Piperita Extract,
Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum, Erythrulose, Caramel,
Panthenol, DMDM Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate, Aloe Barbadensis
Leaf Juice, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid,
Citric Acid, Disodium EDTA.
Działanie jest na tyle delikatne, że mogłam zaobserwować jedynie lekkie ożywienie odcienia skóry, jednak do przybrązowienia jeszcze daleka droga. Co prawda balsamy działają delikatniej niż samoopalacze, ale ten z FlosLeku jest chyba najdelikatniejszym jaki miałam (Dax Cosmetics, Kolastyna, Ziaja - tyle pamiętam).
Sam balsam, w odróżnieniu od innych, które miałam nie jest biały, a ma lekko karmelowy kolor (trochę żywszy niż na zdjęciu), nie ma drobinek (dla mnie duży plus).
Zapach też jest karmelowy, krówkowy, choć producent pisze o czekoladowo-waniliowym.
Uściślijmy - zapach karmelowy w tubie i zaczynając nakładanie. Nie ma bata, samoopalaczowy smrodek szybko wychodzi i jest dosyć intensywny (choć nie tak jak np. w balsamie Kolastyny).
Na szybko nie uzyskałam zadowalającego efektu, balsamu musiałam użyć
przez 2-3 dni. Tak, to typowe dla balsamów i dlatego niezbyt je
lubię.Jak wspomniałam nogi odkrywam rzadko, spontanicznie, więc
kilkudniowe używanie balsamu brązującego nie wchodzi w rachubę.
Moim idealnym kosmetykiem jest niezmiennie
żel natychmiast brązujący Gosh (zdjęcia w recenzji nie oddają w pełni efektu jaki daje, poza tym daję więcej żelu - efekt można stopniować).
Jeżeli ktoś szuka balsamu delikatnie brązującego, bez drobinek i przyzwoicie nawilżającego warto wypróbować ten z FlosLeku :)
Lubicie balsamy brązujące?