Jeśli w ostatnim czasie byliście w Rossmannie, z pewnością zwróciliście uwagę na nowości marki Love Beauty And Planet. Kosmetyki stoją na osobnym kartonowym standzie, w jednym ze sklepów w moim mieście na wprost wejścia - nie sposób je przeoczyć.
W sprzedaży dostępne są do końca stycznia. Szkoda, bo są zdecydowanie warte poznania i tego, aby weszły do stałej sprzedaży.

O kosmetykach Love Beauty And Planet pisałam już kilka razy i zawsze podkreślałam, że  idealnie wpisują się w obecny eko-trend - opakowania wykonane są z recyklingu i nadają się do ponownego przetworzenia, a same kosmetyki nie zawierają składników pochodzenia zwierzęcego - są wegańskie.

Nowością, która najbardziej mnie zaintrygowała jest szampon w kostce, zgodny z duchem less/zero waste. Coraz częściej klienci poszukują szamponu w tej formie, aby nie generować plastiku.
Dla mnie szampon w kostce jest nowością, bo o ile miałam mydło do włosów, to jednak szampon w takiej formie jest innym kosmetykiem pod kątem chemicznym.
Do wyboru są dwie wersje - z wodą kokosową oraz ten, który dostałam - z masłem muru muru i różą. Zapach jest obłędny! Unosi się w łazience nie tylko w trakcie mycia, ale też gdy kostka leży na mydelniczce (pamiętajcie, że najlepsze są mydelniczki "żeberkowe", umożliwiające wyschnięcie kostki zamiast powodując ich rozmiękanie).
Szamponu użyłam na razie 3 razy i nadal się go "uczę". Prawie się nie pieni na włosach, więc nie byłam przekonana, czy zostały dokładnie umyte. Przy pierwszym użyciu po spienieniu w dłoniach nałożyłam go aż trzy razy i jednak okazało się, że to za dużo. Trudno mi było go zmyć a po wysuszeniu włosów czułam, że "coś" na nich jeszcze mam. Dwukrotne nałożenie piany jest zdecydowanie wystarczające.
Wbrew obawom szampon bardzo dobrze poradził się z dokładnym usunięciem maski z olejem (najpierw nakładam maskę do włosów a później olej) i mimo nie użycia odżywki włosy były miękkie, łatwo się rozczesały (ale nie mam z tym ogólnie problemu). Tak samo włosy wyglądają po dwukrotnym umyciu (przypomnę, że trzy to przynajmniej dla moich włosów za dużo) - zaskakująco dobrze jak na samo mycie, bez odżywki.
Zobaczcie, jaki ma uroczy kształt :D Takie serduszko uroczo wygląda na mydelniczce no i jak napisałam wcześniej - cudownie pachnie.

Najszybciej wypróbowałam nawilżający żel do mycia twarzy z mimozą i wodą kokosową. W ofercie jest też drugi rodzaj -  oczyszczający z olejkiem z drzewa herbacianego i wetiwerą. 
Zapach ma taki sam jak pozostałe kosmetyki z tej kokosowej serii - kokos przełamany ciasteczkową nutą. O ile nie przepadam za kokosowymi aromatami tak ten jest naprawdę smakowity i nie męczy.
Żel prawie się nie pieni, ale z resztkami makijażu pozostałymi po płynie micelarnym radzi sobie wyśmienicie. Czy nawilża? Nie wysunęłabym aż tak daleko idących wniosków. Z pewnością nie wysusza i nie zostawia nieprzyjemnie ściągniętej skóry.Fajnie mi się sprawdza nie tylko wieczorem ale też rano do usunięcia ze skóry resztek kremu, serum, oleju czy maski na noc. Przyjemnie przy tym odświeża i budzi.
Podoba mi się smukła, poręczna butelka, która choć skrywa o połowę mniej żelu niż standardowe produkty (ma 125 ml) raczej dłużej zagrzeje miejsce w łazience - żel jest bardzo wydajny i wystarczy niewielka ilość aby dokładnie umyć twarz.

Pasta do zębów Love Beauty And Planet jest chyba w najbardziej uroczej tubce, w jakiej widziałam i miałam pasty :D Jestem w stanie jej nawet wybaczyć nieporęczną zakrętkę, na której trudno jest postawić pastę.
Do wyboru są trzy rodzaje past. Oprócz z aloesem i różą, jest także wersja z wodą kokosową i kwiatem mimozy oraz z węglem i kwiatem pomarańczy
Różano-aloesowa pasta? Przyznam, że z jednej strony połączenie mnie zaintrygowało, ale z drugiej niezbyt chciałam ją wypróbować. Niesłusznie. Początkowo smak jest bardzo delikatny, nieco kremowy, ale przyjemni i szybko ustępuje mocno eukaliptusowej nucie. Podoba mi się, bo wzmacnia uczucie czystości i fajnie odświeża.
Pasta ma postać gęstego przejrzystego, mlecznego żelu, który się nie pieni - to było dla mnie zaskoczeniem. Ale bez obaw, bo robi to co ma robić - dokładnie myje zęby (rzecz jasna szczoteczka też jest ważna) i odświeża.
UWAGA: jeśli szukacie pasty bez fluoru, to nie jest nią pasta Love Beauty And Planet.

Maski w płachcie od kilku lat święcą triumfy, co nie do końca rozumiem. Ja, jak to ja - musiałam sama spróbować i to niejedną maskę w płachcie i nie umiem pojąć fenomenu. Miałam maski Missha, inne azjatyckie, także polskie L'Biotica czy Biodermic i z wyjątkiem może dwóch nie przypadły mi do gustu. Nie zauważam, aby jakoś diametralnie lepiej działały niż tradycyjnie, kremowe maseczki no i w zdecydowanej większości serum, którym płachta jest nasączona klei mi się na twarzy - nie lubię tego, sprawia mi to dyskomfort.
Maska z olejkiem z drzewa herbacianego i wetiwerą (jest jeszcze z wodą kokosową i mimozą) to biodegradowalna, bardzo cienka, miękka i przyjemna dla skóry płachta nasączona oczyszczającym, ładnie pachnącym serum. Niestety także klejącym. Lepkość znika po około pół godzinie, a zamiast niej czuję przyjemnie gładką i odświeżoną skórę bez podrażnień.

Poznałyście już limitowane nowości Love Beauty And Planet?

Co Was najbardziej zaciekawiło?


15 komentarzy:

  1. Najbardziej - to szampon w kostce ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe produkty, może kiedyś się na nie zdecyduję, na razie szczególnie mnie nie zachęcają ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam kokosową wersję tego szamponu i mój chłopak jest nią zachwycony :) ja na ten moment nie przekonałam się do takiej formy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio mijałam te nowości w Rossmannie i bardzo mnie ciekawią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz jeszcze kilka dni żeby się na coś jednak skusić :)

      Usuń
  5. Szampon w kostce - super! Ale mnie chyba najbardziej zaciekawiły pasty do zębów - te opakowania przyciągają wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej nie przekonałabym się do szamponu w kostce. Wydawałoby mi się, że włosy są niedostatecznie umyte. Jeśli chodzi o pozostałe produkty, to myślę, że spodobałby mi się kokosowy żel do mycia twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widziałam te kosmetyki w Rossmanie ale jakoś nie przykuły mojej uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwsze trzy produkty mnie naprawdę zainteresowały :D Zwłaszcza szampon w kostce ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Szamponu na pewno nie wypróbuję-obawiam się że moje długie włosy nie rozczeszę potem, mam tak po wszystkich słabo pieniących się szamponach naturalnych.Że do mycia twarzy mnie przekonuje i bardzo ciekawi pasta do zębów :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Markę znam tylko z "widzenia" - uważam, że mają ładne opakowania, jednakże ja sama sięgam po kosmetyki naturalne, a ta marka moim zdaniem do nich się nie zalicza.
    Miałam tylko raz szampon w kostce i jakoś nie specjalnie polubiłam tę formę. Maseczki w płacie też miałam już wiele i niestety większość była przeciętna i podobnie jak Ty, nie lubię tego uczucia klejenia, co spora część masek robi...

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajne te nowości, coś innego niż zwykle :) Zaciekawiła mnie pasta do zębów i szampon w kostce, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!