Makijażem zaczęłam interesować się stosunkowo późno, zwłaszcza patrząc na obecne trendy wśród coraz młodszych dziewczyn. Widok gimnazjalistki w pełnym makijażu mało kogo dziwi - mnie też nie dziwi, co nie oznacza, że to pochwalam. W ostatnich klasach podstawówki (do gimnazjum nie chodziłam) rozpoczęła się moja przygoda z makijażem oka - zaczęłam podkradać tusz siostrze lub mamie, ale jedynie na jakieś "okazje", z czasem na paznokciach królował bezbarwny lakier, który później ustąpił bieli - kremowej lub z drobinkami. Po drodze były też lakiery charakterystyczne dla lat 90 - mocna, średnio ładna perła, dostępne w każdym kiosku czy nawet sklepie spożywczym przy kasie. W liceum coraz częściej sięgałam po cienie, pojawił się też pierwszy totalnie nie trafiony puder w kamieniu w ciepłym brzoskwiniowym kolorze, pierwsze błyszczyki. Zakup pierwszego podkładu był chyba dopiero na studiach w znowu niedobranym za ciepłym kolorze wręcz marchewkowym. Zmieniały się moje gusta kolorystyczne, świadomość na temat wyboru odpowiednich kolorów czy rodzajów kosmetyków, oczywiście masa prób i błędów.No ale właśnie, przygodę z makijażem zaczęłam od oczu i do teraz
makijaż oka jest dla mnie najważniejszym punktem. Odpowiednio pomalowane oczy i ich okolice potrafią odmienić nas nie do poznania, ale jednocześnie nie musi to oznaczać profesjonalnego cieniowa dziesięciu kolorów, użycia dwudziestu pędzelków i poświecenia dwóch godzin. Ważne, aby żaden element tej partii twarz nie został pominięty.
Jakich kosmetyków nie może zabraknąć w moim codziennym makijażu oczu, aby cały makijaż tworzył zgraną całość i niczego w nim nie brakowało?