A uważam, że jest czym :)
Po 26 dniach diety i biegania co 2-3 dni jestem lżejsza o 5 kg :) Wynik byłby lepszy, gdyby nie święta. Nie potrafiłam się oprzeć tradycyjnej sałatce jarzynowej czy sernikowi.
Nigdy nie stosowałam żadnej konkretnej diety. Te, na które się natykałam były albo zbyt restrykcyjne, albo zakładały jedzenie tylko wybranych rzeczy: np. tylko warzywa, tylko owoce, czy tylko białko, albo jeszcze trzecie "albo" - były po prostu zbyt skomplikowane: "tego nie łączyć z tym", "to jeść do południa" itp, szukanie przepisów realizujących założenia diety ... nieee to nie dla mnie.
Natomiast samo ograniczenie porcji i samowolna modyfikacja tego co jem (wyrzucenie niektórych produktów, a zwiększenie innych) nie zdawało egzaminu, na wadze traciłam niewiele i zajmowało to dużo czasu. Ktoś napisze - najlepiej odstawić słodycze, colę i fast foody... Jeśli ktoś się tym objada, to tak, natomiast ja zwolenniczką słodyczy nie jestem, skuszę się na coś słodkiego od wielkiego dzwonu, podobnie jak na szybkie jedzenie (jak już to wybieram hot wingsy z KFC), więc nie bardzo miałabym to jak ograniczyć.
Dieta 3D Chili, bo o niej mowa, jest dla mnie idealna!
Dostajemy jasny jadłospis na 28 dni, dzięki któremu nie ma problemu co kupić, co ugotować. Jedzenie jest bardzo zróżnicowane - są owoce, warzywa (dużo szpinaku, który uwielbiam!), ryby, drób, nabiał, nawet gorzka czekolada się pojawia.
I najważniejsze: duuużo przypraw! Uwielbiam mocno doprawione potrawy - nie lubię dań mdłych, bez wyraźnego smaku.
Jednak uwaga: przyprawy są we wszystkim co jemy i pijemy - pomijam tak oczywiste dania jak np. ryż z warzywami czy leczo, ale np. pomarańcza z jogurtem naturalnym i cynamonem lub imbirem, herbata z imbirem czy kawa z kardamonem były dla mnie nowością.
Dieta nie wyklucza stosowania soli i cukru - jeśli herbata ma być gorzka jest to zaznaczone w jadłospisie i nie wiem, czy pojawia się taka choćby 5 razy.
Nie można też dać się zwariować. Jadłospis można lekko modyfikować pod siebie, bo mamy jeść też smacznie. Przykładowo:
- niektóre porcje obiadowe są stanowczo za duże, lub z jednej porcji robię dwie, zostawiając na dzień następny
- ilość niektórych przypraw, jak np. we wczorajszym indyku z pieczarkami jest często przesadzona, choć zdarza się też na odwrót - dodaję więcej pieprzu czy chili
- posiłki można zamieniać - np. w dniu 2 możemy zrobić obiad z innego dnia. Robię tak by nie zmarnować produktów. W tym samym celu czasami zamieniam składniki: np. wczoraj powinnam zrobić sałatę zieloną z jogurtem naturalnym, a że w lodówce miałam resztkę sałaty lodowej, więc zamiast kupić zieloną użyłam tą, którą miałam.
Oliwek i łososia nie lubię, więc dania z ich użyciem omijam szerokim łukiem.
Dieta zakłada 5 posiłków w ciągu dnia - śniadanie, przekąska, obiad, przekąska i kolacja.
Nie jestem w stanie się tego trzymać.
Kolacji nie jem, bo zwyczajnie nie jestem głodna - jedząc syty obiad około godziny 17 czy nawet później nie wcisnę już kolacji, a w pracy nie mam możliwości zjedzenia obiadu (nie miałabym jak podgrzać), więc w pracy jem obie przekąski, a obiad po powrocie.
Jedynie w soboty i niedzielę mogę w miarę wiernie trzymać się "rozpiski".
Mąż się śmieje, że ta dieta bardziej odchudza nasze portfele niż mnie. Nie zgodzę się z tym. Produkty nie są bardzo "specjalistyczne", przeważają te jedzone "na co dzień" i nie są drogie. Ok, może łosoś jest, czy oliwki, ale ja miałam problem z głowy. Ryby typu dorsz czy morszczuk do tanich też nie należą, ale nie kupuje się ich w kilogramach.
Zakupy dobrze jest robić na cały tydzień - nie ma wtedy obaw, że czegoś nam nagle zabraknie.
Żeby nie było tak kolorowo, dieta ma też minusy:
- dla mnie główną wadą są zbyt małe śniadania. Po przykładowo jogurcie czy kefirze z przyprawami i musli szybko jestem głodna. Przeważnie więc "tuninguję" dodając jeszcze jakiś owoc, lub robiąc większą porcję
- ilość przypraw - na szczęście ja tego nie odczułam, ale może się zdarzyć, że duża ilość przypraw wywoła pogorszenie cery w postaci wyprysków.
Dieta rozpisana jest na 28 dni, mam zamiar kontynuować ją przez kolejny miesiąc, bo jeszcze trochę do pozbycia się mam.
Dieta, jak w zasadzie wszystkie inne diety (i nie tylko diety) ma swoich zwolenników i przeciwników.
Na szczęście jest tyle różnych diet do wyboru i innych sposobów zrzucenia zbędnych kilogramów, że każdy znajdzie coś dla siebie - coś, co u niego da efekty i jest zgodne z preferencjami.
Po 26 dniach diety i biegania co 2-3 dni jestem lżejsza o 5 kg :) Wynik byłby lepszy, gdyby nie święta. Nie potrafiłam się oprzeć tradycyjnej sałatce jarzynowej czy sernikowi.
Nigdy nie stosowałam żadnej konkretnej diety. Te, na które się natykałam były albo zbyt restrykcyjne, albo zakładały jedzenie tylko wybranych rzeczy: np. tylko warzywa, tylko owoce, czy tylko białko, albo jeszcze trzecie "albo" - były po prostu zbyt skomplikowane: "tego nie łączyć z tym", "to jeść do południa" itp, szukanie przepisów realizujących założenia diety ... nieee to nie dla mnie.
Natomiast samo ograniczenie porcji i samowolna modyfikacja tego co jem (wyrzucenie niektórych produktów, a zwiększenie innych) nie zdawało egzaminu, na wadze traciłam niewiele i zajmowało to dużo czasu. Ktoś napisze - najlepiej odstawić słodycze, colę i fast foody... Jeśli ktoś się tym objada, to tak, natomiast ja zwolenniczką słodyczy nie jestem, skuszę się na coś słodkiego od wielkiego dzwonu, podobnie jak na szybkie jedzenie (jak już to wybieram hot wingsy z KFC), więc nie bardzo miałabym to jak ograniczyć.
Dieta 3D Chili, bo o niej mowa, jest dla mnie idealna!
Dostajemy jasny jadłospis na 28 dni, dzięki któremu nie ma problemu co kupić, co ugotować. Jedzenie jest bardzo zróżnicowane - są owoce, warzywa (dużo szpinaku, który uwielbiam!), ryby, drób, nabiał, nawet gorzka czekolada się pojawia.
I najważniejsze: duuużo przypraw! Uwielbiam mocno doprawione potrawy - nie lubię dań mdłych, bez wyraźnego smaku.
Jednak uwaga: przyprawy są we wszystkim co jemy i pijemy - pomijam tak oczywiste dania jak np. ryż z warzywami czy leczo, ale np. pomarańcza z jogurtem naturalnym i cynamonem lub imbirem, herbata z imbirem czy kawa z kardamonem były dla mnie nowością.
Dieta nie wyklucza stosowania soli i cukru - jeśli herbata ma być gorzka jest to zaznaczone w jadłospisie i nie wiem, czy pojawia się taka choćby 5 razy.
Nie można też dać się zwariować. Jadłospis można lekko modyfikować pod siebie, bo mamy jeść też smacznie. Przykładowo:
- niektóre porcje obiadowe są stanowczo za duże, lub z jednej porcji robię dwie, zostawiając na dzień następny
- ilość niektórych przypraw, jak np. we wczorajszym indyku z pieczarkami jest często przesadzona, choć zdarza się też na odwrót - dodaję więcej pieprzu czy chili
- posiłki można zamieniać - np. w dniu 2 możemy zrobić obiad z innego dnia. Robię tak by nie zmarnować produktów. W tym samym celu czasami zamieniam składniki: np. wczoraj powinnam zrobić sałatę zieloną z jogurtem naturalnym, a że w lodówce miałam resztkę sałaty lodowej, więc zamiast kupić zieloną użyłam tą, którą miałam.
Oliwek i łososia nie lubię, więc dania z ich użyciem omijam szerokim łukiem.
Dieta zakłada 5 posiłków w ciągu dnia - śniadanie, przekąska, obiad, przekąska i kolacja.
Nie jestem w stanie się tego trzymać.
Kolacji nie jem, bo zwyczajnie nie jestem głodna - jedząc syty obiad około godziny 17 czy nawet później nie wcisnę już kolacji, a w pracy nie mam możliwości zjedzenia obiadu (nie miałabym jak podgrzać), więc w pracy jem obie przekąski, a obiad po powrocie.
Jedynie w soboty i niedzielę mogę w miarę wiernie trzymać się "rozpiski".
Mąż się śmieje, że ta dieta bardziej odchudza nasze portfele niż mnie. Nie zgodzę się z tym. Produkty nie są bardzo "specjalistyczne", przeważają te jedzone "na co dzień" i nie są drogie. Ok, może łosoś jest, czy oliwki, ale ja miałam problem z głowy. Ryby typu dorsz czy morszczuk do tanich też nie należą, ale nie kupuje się ich w kilogramach.
Zakupy dobrze jest robić na cały tydzień - nie ma wtedy obaw, że czegoś nam nagle zabraknie.
Żeby nie było tak kolorowo, dieta ma też minusy:
- dla mnie główną wadą są zbyt małe śniadania. Po przykładowo jogurcie czy kefirze z przyprawami i musli szybko jestem głodna. Przeważnie więc "tuninguję" dodając jeszcze jakiś owoc, lub robiąc większą porcję
- ilość przypraw - na szczęście ja tego nie odczułam, ale może się zdarzyć, że duża ilość przypraw wywoła pogorszenie cery w postaci wyprysków.
Dieta rozpisana jest na 28 dni, mam zamiar kontynuować ją przez kolejny miesiąc, bo jeszcze trochę do pozbycia się mam.
Dieta, jak w zasadzie wszystkie inne diety (i nie tylko diety) ma swoich zwolenników i przeciwników.
Na szczęście jest tyle różnych diet do wyboru i innych sposobów zrzucenia zbędnych kilogramów, że każdy znajdzie coś dla siebie - coś, co u niego da efekty i jest zgodne z preferencjami.