Lakier pochodzi z edycji limitowanej Essence - Crazy about color, w kolorze Crazy me. Nie jestem zadowolona ze zdjęć, no ale niech będą ;)




Kolor lakieru jest morski, więcej w nim zieleni niż niebieskiego, nie ma drobinek. W rzeczywistości jest ciut jaśniejszy. 

Jak widać na zdjęciu, jego największa wada to tworzenie bąbelków powietrza :/ Malowałam nim paznokcie wczoraj, ale zmyłam z powodu bąbelków, które myślałam, że powstały przez zbyt grube nałożenie lakieru lub zbyt szybką aplikację drugiej warstwy. Dziś pomalowałam od nowa i niestety bąbelki są znowu, mimo cienkich warstw i mimo, iż drugą warstwę nałożyłam po około 2 godzinach.
Schnie standardowo - ani nie szybko ani nie powoli.
Co do jakości - dopiszę jak sprawuje się pod tym względem.

Na wierzch nałożyłam odżywkę Maximum Growth Sally Hansen, dzięki czemu ma ładny połysk (bez niej jest mniej błyszczący).

Gdyby nie te bąbelki byłby całkiem fajny

6 komentarzy:

  1. Ładny, faktycznie taki morski :) U mnie na monitorze wpada nawet w lekką zieleń.

    OdpowiedzUsuń
  2. Isa, tak, bo na pewno trafniej nazwać go zielonym, niż niebieskim :)

    Orlica: i jakie wrażenia?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też się okropnie męczę ostatnio z bąbelkami - praktycznie każdy lakier ma bąbelki (oprócz OPI i Chiny) :(

    Zapraszam do mnie http://polishmakeupbag.blogspot.com/

    Estella :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kurcze, kolor super jak jade is the new black prawie, ale bąble masakra, strasznie widać :(

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!