Synek śpi, mąż śpi, więc korzystając z chwili dla siebie (nie wiadomo, jak długo potrwa) chcę się z Wami podzielić balsamowym odkryciem :)


Działanie: silnie nawilża, lekko ujędrnia.
Składniki aktywne:
Wyciąg z melisy regeneruje, łagodzi, uspokaja i odświeża. Chroni przed działaniem wolnych rodników i promieni słonecznych. Wyciąg z zielonej herbaty spowalnia efekt starzenia się skóry, pobudza jej mikrokrążenie, uelastycznia. Chroni przed wolnymi rodnikami. Olej z orzechów makadamia zawiera minerały, takie jak: potas, fosfor, wapń oraz witaminy B1 i B2.



Balsam poznałam dzięki współpracy z firmą Uroda. Gdyby nie to, myślę, że nie pojawiłby się u mnie i byłaby to wielka szkoda. 

Balsam okazał się bardzo fajnym produktem, po który lubię sięgać rano (tak bardzo, że jutro lub pojutrze go wykończę nie czując znużenia). Obawiałam się jego dosyć lekkiej konsystencji, upodabniającej balsam do mleczka, ale niesłusznie - na skórze nabiera delikatnej tłustości, ale wchłania się szybko (lecz nie bardzo szybko - dla mnie to plus), nie zostawiając niekomfortowej lepkiej czy przeciwnie - szorstkiej i tępej skóry. Uwielbiam to uczucie, kiedy skóra odzyskuje "właściwy rozmiar" - to dobre określenie, ponieważ czasami rano, lub po wysuszającym żelu pod prysznic (np. ostatnio wykończonym malinowym Yves Rocher - o fuj) mam tak napiętą skórę, jakby była za mała ;) i to ten balsam mi gwarantuje. Skóra jest dobrze nawilżona, miękka, przyjemna w dotyku i odświeżona. 

Odpowiednie wchłanianie powoduje, że szybko mogę się ubrać bez obawy, że połowa balsamu wchłonie się w spodnie zamiast skórę.

Kluczową rolę gra również zapach. Jest dosyć intensywny (na kilku blogach przeczytałam, że delikatny - odbieram go zgoła inaczej), mocno ogólno-roślinny (nie jest to zapach typowo ziołowy, czy np. trawiasty), niemal identyczny jak zapach toniku z tej serii. Budzi mnie rano lepiej niż kawa, naprawdę działa ożywczo :)

Dużym udogodnieniem jest wygodna pompka - mogę użyć go szybko (w każdej chwili dziecko może się przecież obudzić taaaaakie głodne), nie tracąc sekund na wyciąganie z półki i otwieranie (pompka zawsze odkręcona, gotowa do użycia).

Buteleczka wygląda bardzo ładnie i estetycznie - zmiana opakowań tej serii była zdecydowanie dobrym pomysłem.

Balsam jest tani - kosztuje 7,99zł w Naturze, do dzisiaj był w promocji w cenie 5,99zł. Cena fajna, ale zwracam uwagę, że balsam ma 200ml - z prostej proporcji wynika, że w standardowej pojemności 250ml kosztowałby 10zł.

Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że spodoba mi się ten balsam. Zużyłam go dosyć szybko (ok 3 tygodnie przy stosowaniu w zasadzie codziennie - lubiłam smarować nim całe ciało, nie tylko nogi (choć tak też się zdarzyło z braku czasu) jak to przeważnie u mnie bywa i nie widziałabym problemu z użyciem pod rząd jeszcze jednego opakowania, albo żeby miało np. 400ml czy 500ml pojemności :D

Balsam jest moim porannym hitem, wieczorem wolę jednak użyć czegoś treściwszego, np. dobrego masła. Do skóry bardzo przesuszonej może okazać się za słaby - moja od jakiegoś czasu jest w dosyć dobrej kondycji (jestem tym zaskoczona), ale to też nie oznacza, że przyjmie wszystko z zachwytem ;) 


Znacie ten balsam? 



9 komentarzy:

  1. Za taką cenę aż żal nie spróbować. Ciekawe, gdzie jeszcze oprócz Natury można go kupić. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam ten balsam na półkach sklepowych, ale nie sięgnęłam po niego. Może jak moje zapasy ociupinę stopnieją sięgnę po ten specyfik ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. mam krem i tonik z tej serii ale zaciekawiłas mnie tym balsamem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie otrzymałam go dzisiaj do testowania i po Twojej opinii jestem bardzo pozytywnie nastawiona ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta marka kusi mnie tylko tonikiem do twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam ani marki, ani produktu, ale rano najczęściej używam produktów ujędrniających i antycellulitowych, a wieczorem wolę bardziej treściwe masła, więc nie znalazłabym dla niego zastosowania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam ten balsam i lubiłam, niestety u mnie nie ma Natury więc muszę gdzie indziej go poszukać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie byłby spalony przez obecność parafiny na drugim miejscu, bo moja skóra jej nie lubi, takie balsamy się u mnie w ogóle nie wchłaniają zazwyczaj... Z drobnymi wyjątkami, więc nie przepadam za produktami tego typu... Ale każda skóra lubi coś innego. :)

    Dzięki za akcję 2 zużycia - 1 zakup, zmobilizowałaś mnie do denkowania produktów, zużyłam już całą masę, a wcześniej zalegały. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię tonik z serii Melisa, balsamów jeszcze nie widziałam :)

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!