Zapewne czytałyście na blogach, że na polskie półki wkracza francuska marka kosmetyczna Le Petit Marseillais. Od początku kwietnia kosmetyki będą dostępne w Rossmannie, a pewnie później "wszędzie" (jak to było np. z żelami Original Source czy lata temu z szamponami i odżywkami Herbal Essences).

Do przewidzenia było, że oferta będzie bardzo okrojona - z  blisko 30 wersji zapachowych żeli pod prysznic i do kąpieli, w Polsce będzie ich kilka (Kwiat pomarańczy, Mandarynka i limonka, Mleczko waniliowe, Biała brzoskwinia i nektarynka, Słodkie mleczko migdałowe, Miód lawendowy, Kwiat wiśni, Morela i orzech laskowy oraz Oliwa z oliwek i kwiat tilii. ), 3 mleczka do ciała, a produktów do włosów nie będzie w ogóle. Standard.

W Polsce nie będzie m.in. żelu pod prysznic o zapachu bzu, o którym napiszę kilka słów.


Żel przywiozłam z Francji - jako jedyny spodobał mi się na tyle, aby go kupić (byłam wtedy w ciąży i wrażliwość na zapachy była ogromna).
Wącham go i wącham i nie mogę dowąchać się tego bzu. Nasza polska Joanna tak mnie rozpieściła swoimi bzowymi kosmetykami (peeling, kąpiel, balsam), że naprawdę trudno będzie ją przebić. Poprzeczka jest postawiona baaardzo wysoko.
Bzu tu nie czuję, raczej jakieś delikatne nie-bzowe kwiatki z gałązkami. Zapach jest bardzo subtelny, ładny no ale to nie bez.


Żel ma konsystencję mleczka, pieni się obficie, przy czym jest to inna piana niż np.w żelach Dove. Dove dają gęstą, kremową i zbitą pianę, a LPM rzadszą i dosyć luźną.

Po kąpieli skóra pachnie ledwo wyczuwalnie i nie jest za bardzo wysuszona.

Opakowanie mi się nie podoba - masywne, kojarzy mi się bardziej z męskimi żelami, niż mającymi skrywać apetyczny i kuszący zapach wanilii czy moreli. Trochę broni się tym, że kończąc żel bez problemu postawi się butelkę "do góry nogami, żeby resztki spłynęły. 
Ciekawostka: mój żel ma pojemność 300ml, a dostępne u nas będą butelki 250ml i 400ml, a żeli pod prysznic i do kąpieli 650ml.

Jak dla mnie to żelowy przeciętniak, głównie przez mało, a nawet w ogóle nie bzowy zapach.

Żeli mam więcej niż w niejednej osiedlowej drogerii (balsamów z resztą też), więc na razie wstrzymam się z zakupem jeśli któryś z zapachów mi się spodoba.

Ciekawią Was te kosmetyki? Planujecie zakup?

10 komentarzy:

  1. Nic mi ta marka nie mówi, ale jeśli spodoba mi się zapach to kupię. O ile zauważę je na sklepowej półce, bo opakowania są mało marketingowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Średnio lubię taką konsystencję ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że skuszę się na jakiś produkt.
    Ot tak, w ramach zapoznania się z marką :)
    Bez to nie moja zapachowa bajka, ale wanilia brzmi już ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasia:
    oj tak, opakowania sa fatalne

    Justyna:
    ja nawet lubię :)

    Maliniarka:
    może to się zmienić :p

    Aneta:
    ja bez uwielbiam, ale tutaj to zupełnie nie bez :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie kojarzę zupełnie tej firmy i żel też mnie jakoś nie przekonał, chyba jest zbyt przeciętny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. czytałam o nich niedawno-mnie zainteresowały wersje:biała brzoskwinia/nektarynka oraz miód lawendowy (nie mam pojęcia jak pachnie ale oby bardziej miodem niż lawendą :D )

    OdpowiedzUsuń
  7. Infallible:
    dokładnie tak, gdyby jeszcze rzeczywiscie pachniał bzem ....

    Turkusoowa:
    może inne zapachy sa lepsze niż "bez"

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jednak się nie skuszę . No way ! Żele tej firmy zawierają silne detergenty ( SLS) . Ze względu na swoją strukturę chemiczną w poważny sposób mogą one wpływać na organizm człowieka.
    Szczególnie podatna na działanie SLS jest skóra, która w następstwie stosowania tych składników wykazuje oznaki znacznego przesuszenia, ale także obserwuje się na niej liczne przebarwienia, a nawet zmiany strukturalne. Stosujący preparaty z udziałem SLS mogą obserwować u siebie powstawanie guzków zapalnych, cyst ropnych, ale także ograniczenie wydzielania potu. Znaczną wrażliwość na stosowanie składników wykazują okolice intymne, w których częściej występują wypryski, a także przykre uczucie świądu. SLS może powodować również zaburzenia hormonalne, które szczególnie dokuczliwie mogą objawiać się u kobiet zaostrzeniem przebiegu menopauzy.
    Substancja, często skażona jest dioksanami, które mogą wykazywać właściwości rakotwórcze.Ja osobiście ma ulubione firmy których kosmetyki są naturalne czyli : NIE ZAWIERAJĄ: SLS & SLES, olejów mineralnych (parafin), wazeliny, glikolu propylenowego, silikonów, parabenów, genetycznie modyfikowanych składników (GMO FREE) .

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja je nawet lubie ( miałam waniliowy a teraz lawende) chociaż tak jak wspomniałas jest w sumie przecietny... no i ta cena, troszkę wysoka:)

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!