Ziaja mleczko brązujące Cupuacu opalenizna
Zanim pierwsze słońce sprawi, że ciało stanie się brązowe trochę trwa zwłaszcza, jeśli chodzi o nogi. O ile  moja skóra na twarzy, dekolcie i ręckach bardzo szybko ulegają promieniom słonecznym, tak z nogami zawsze idzie opornie. W tym roku w ciepłe dni stawiam na sukienki (chyba się starzeję, bo dawniej spodnie, ewentualnie długie spódnice były na porządku dziennym i nie chciałam słyszeć o krótkich sukienkach czy spódnicach), których udało mi się kupić kilka w większości w lumpeksach za 5-8zł, ale i w H&M znalazłam całkiem fajną prostą, dżersejową w miarę rozsądnej cenie.
Pewnie same to znacie i zgodzicie się ze mną,  że jaśniejsze nogi przy ciemniejszej górze ciała nie wyglądają zbyt atrakcyjnie. Szybkie opalenie ich było więc dla mnie priorytetem. Sięgnęłam po mleczko brązujące Ziaja z serii Cupuacu.



Zawiera masło cupuacu i masło karite tworząc na powierzchni skóry aksamitną ochronę.
lekka konsystencja i wyjątkowe substancje aktywne
cudowny zapach pobudzający zmysły.

SUBSTANCJE AKTYWNE
• olej makadamia oraz olej z orzechów brazylijskich
- działa odżywczo oraz natłuszczająco na skórę
- zapobiega nadmiernej utracie wody
- reguluje działanie zewnętrznych warstw skóry

DZIAŁANIE
• delikatnie pielęgnuje skórę i oczyszcza
• zapewnia efekt miękkiej skóry
• wzmacnia barierę ochronną naskórka
• nadaje skórze naturalny odcień opalenizny
• sprawia, że skóra ma przyjemny, aromatyczny zapach
Pojemność: 300ml || cena: ok 12zł
 Ziaja mleczko brązujące Cupuacu opalenizna
Nakładając mleczko na skórę zdawałam sobie sprawę, że jak w przypadku produktów brązujących, które są słabsze niż samoopalacze na opaleniznę będę musiała zaczekać i aplikować je kilka razy. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy już po kilku godzinach zauważyłam, że skóra na nogach ma zdecydowanie zdrowszy kolor! Na drugi dzień użyłam mleczka jeszcze raz uzyskując efekt, który mnie całkowicie zadowolił. Opalenizna była wystarczająco pogłębiona i zdecydowanie widoczna, nogi nie odznaczały się od reszty ciała. Co więcej, kolor tej sztucznej opalenizny jest niemal identyczny do mojej naturalnej - brązowo-złocisty, nie jest brzydko pomarańczowy czy wręcz wpadający w czerwone tony.
Konsystencja jest lekka, ale dobrze nawilża suchą skórę. Szybko się wchłania, bez tłustej ani klejącej warstwy. Łatwo się rozprowadza, co jest kluczowe dla takiego kosmetyku. Nie zauważyłam plam, ale też starałam się jak najdokładniej rozsmarować balsam zwłaszcza na kolanach i przy kostkach, żeby skóra nie była tam ciemniejsza.
Zapytacie o zapach ... Nie ma możliwości, aby w produkcie brązującym choć trochę nie czuć samooopalaczowego "zapachu". Początkowo balsam pachnie słodko, jakby karmelowo (jak cała ta seria) przez co zupełnie nie letnio, ale po pewnym czasie jednak wybija samoopalaczowy smrodek. Nie jest on bardzo mocny i zdecydowanie łagodniejszy niż w innych balsamach brązujących a już na pewno niż w samoopalaczach. Zapewne smarując nim całe ciało "zapach" będzie bardziej wyczuwalny, ale przy posmarowanych tylko nogach jest w porządku.

Mleczko brązujące Ziaja Cupuacu oceniam jako naprawdę dobre i godne uwagi. Jeśli nie lubicie czekać na opaleniznę lub się nie w ogóle nie opalacie a jednak lubicie brąz to warto się z nim zapoznać.

Ziaja mleczko brązujące Cupuacu opalenizna

20 komentarzy:

  1. Ja w ogóle się nie opalam i uwielbiam produkty, które dają ładny efekt opalonej skóry. Przeważnie widać go dopiero następnego dnia, super, ze ta ziaja tak szybko działa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie umiem i chyba nigdy sie nie nauczę używać żadnych balsamów, ani kremów brązujących. Nie wiem co jest ze mną nie tak :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam z tej serii peeling i jest świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdyby nie to, że mam karton produktów brązujących od Lirene, to pewnie zainteresowałabym się bardziej tym produktem. Mimo wszystko jednak dobrze wiedzieć, że jest jeszcze alternatywa :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiamy produkty z Ziaji, a to mleczko jest czarujące ^^ <3 Świetna recenzja :* Czekamy na kolejną ;3 Pozdrawiamy i ślemy buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Interesujący produkt, zwłaszcza że daje błyskawiczny efekt. Ostatnio polubiłam się z balsamem Perfecty, który opisałam na blogu, ale musiał czekać nieco dłużej na działanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super produkt ! Nigdy o nim nie slyszalam ale dzięki tobie zakupie go :)
    Zapraszam do mnie
    http://agiiz.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie Pani w sklepie poleciło jako produkt do codziennej pielęgnacji niestety okazał sie typowym balsamem samopalajacym zatem moze dlatego mam o nim mieszane uczucia ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie można go codziennie używać, bo dobrze nawilża, ale jest on typowo brązujący co z resztą jest napisane na opakowaniu :)

      Usuń
  9. chętnie bym wypróbowała ;D podoba mi sie zapach tej serii

    OdpowiedzUsuń
  10. ohhh biale nogi a buzia i dekolt zawsze opalone to moja zmora, nie znam tego mleczka a teraz testuje pianke brazujaca z bielendy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam ten sam problem... nogi mi się słabo opalają, a nawet jeśli to na kości piszczelowej mam brązowy pasek, a reszta jest o wiele jaśniejsza. Z tej serii miałam tylko próbkę kremu do twarzy, ale faktycznie już po jednej aplikacji skóra nabrała ładniejszego koloru ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie dobrze opalają się tylko ręce :P Twarz, nogi, brzuch i dekolt pozostają białe, więc latem śmiesznie wyglądam. Może kiedyś skuszę się na ten kosmetyk, kto wiem, może stanie się moim ulubieńcem? :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba będę musiała w nie zainwestować, bo nogi opalają mi się w strasznie żółwim tempie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. bardzo ciekawie mnie to mleczko, czytała o nim dużo dobrego, lubię delikatnie stopniowanie opalenizny, a nie od razu żółty, sztuczny odcień z zaciekami

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam takie produkty, bo nie znoszę się opalać;). Ciekawe to mleczko, ale nie miałam jeszcze przyjemności go stosować.

    OdpowiedzUsuń
  16. Chcialam je kupić, ale nie wiedziałam,ze przyciemniają skóre, to już odpadają mi jedne zakupy :)

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!