Długo-weekendowy wyjazd do Włoch był zdecydowanie za krótki, jednak i te kilka dni wystarczyło, aby po raz trzeci przekonać się, że mogłabym żyć w tym kraju :) Klimat odpowiada mi w 100% (upał włoski a upał polski to zupełnie dwie różne sprawy), widoki przepiękne, domki urocze, tylko w kwestii kosmetyków kiepsko ;) Wybierałam, przebierałam, wąchałam i ... przeważnie odkładałam.

Możecie teraz zacząć przecierać oczy ze zdumienia:


Tak, to jedyne moje kosmetyczne zakupy dokonane we Włoszech.
Nie mogłam nie kupić świetnie mi znanego i ukochanego żelu Palmolive z masłem shea, niestety w Polsce wycofanego ładnych kilka lat temu (łaaaaaaj??? ;( ). Cena: 2 euro.

W klasztorze na Monte Cassino wybrałam zestaw 3 mini mydełek - lawendowe, oliwkowe i różane. Składy niezłe, cena przyzwoita: 4 euro.

Niebywale krótka relacja zakupów. Pamiętacie moje nabytki z pobytu w Koszycach 2 lata temu? Obkupiłam się wtedy po dziś dzień.

Byłyście gdzieś w trakcie długiego weekendu? Kupiłyście coś ciekawego?

13 komentarzy:

  1. no juz chciałam krzyczec ze tak mało kupiłas :D ale tamte zakupy Cie usprawiedliwiaja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie małe zakupy, ale po co brać coś na siłę :) Ja na majówkę miałam gości - szkoda tylko, że pogoda w ogóle nie dopisała :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie następnym razem odbijesz sobie te skromne zakupy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niewiele faktycznie ale za to konkretnie;) z pewnością nadrobisz zaległości wkrótce-ja obiecywałam sobie stop zakupom a dzisiaj poległam;/ jak zwykle zresztą;P

    OdpowiedzUsuń
  5. moze to i lepiej, ze tak skromnie, przynajmniej z rozsadkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Skromne, ale jakie udane :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Śledzę bloga beautyfascination. Gosia wielokrotnie wspominała o tym, iż we Włoszech trudno znaleźć sensowne kosmetyki. Tam nawet zwykły balsam Garniera kosztuje kilka euro.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szaleństwa nie było, ale ważne, że jesteś zadowolona ze swoich zakupów :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe te mydełka. Lubie Włoskie produkty. U mnie na blogu znajdziesz ich kilka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż mnie i tak nikt nie pobije... pojechałam do Krakowa a zwiedziłam jedynie dworzec PKS i klub Kwadrat, a byłam tam praktycznie 24 h ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zazdroszczę wyjazdu.Co do kosmetyków to myślałam że mają większy wybór
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rzeczywiście skromne zakupy, ale faktycznie są miejsca, gdzie ciężko znaleźć coś ciekawego i wartego przywiezienia. Akurat Polska w porównaniu z wieloma zachodnimi państwami ma naprawdę duży wybór i marek, i produktów i to tych w przystępnych cenach...
    Np. jakiś czas temu będąc w Danii napotykałam tylko te najdroższe i dostępne wszędzie marki typu Estee Lauder itp. a ciężko było znaleźć normalną drogerię z czymś ciekawym, niedrogim i wartym taszczenia w walizce.

    OdpowiedzUsuń
  13. Fakt, drogerie we Wloszech mozna policzyc palcami, a szczegolnie w wiekszych miastach sa one poukrywane np przy marketach a w samym centrum goruja perfumerie. Wloski upal jest fajny jak sie ma wakacje, na codzien potrafi niezle dac w kosc :/ mam nadzieje ze pojadlas troche wloskich przysmakow!

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!