Wpis z paletami cieni Revolution Pro New Neutral - Passion i Smoked czekał we wpisach roboczych od maja! Brakło mi weny, żeby go skończyć z tego prostego powodu, że palety nie przypadły mi do gustu, nie są odpowiedzią na to, czego oczekuję od cieni. Nie wiem, czy tak samo macie, ale jak trudno mi pisać gdy nie czuję entuzjazmu. Zapewne u wielu osób wywołają zachwyt, ale dla mnie to nie "to".
Palety kupiłam w kwietniu wraz z kilkoma innymi paletami i z perspektywy czasu, po ich wypróbowaniu niestety te zakupy nie zaliczam do zbyt udanych. Zobaczcie, jakie wtedy kupiłam palety:
Palety ABH są w porządku, ale rozczarował mnie fakt, że konieczna jest pod nie baza (i do podbicia koloru i do zwiększenia trwałości), z Nabli zostają ze mną tylko dwie (Dreamy i Poison Garden), palety z Catrice też są mało wyraziste, zamiast Ruby Glamour z Eveline kupiłam paletę UD, którą Eveline się bardzo mocno inspirowało - Naked Cherry i tak zostałam tylko z 5 kupionymi wtedy paletami a to też nie jest pewne, że ostatecznie wszystkie zostawię.

 
Palety Revolution Pro New Neutral pierwszy raz zobaczyłam w Rossmannie, razem z pozostałą częścią kolekcji - paletami do twarzy i szminkami w kilku wersjach kolorystycznych (jedną z nich, w kolorze Rumba, od razu kupiłam). Przyznam, że jak lubię palety MUR tak te mnie nie zachwyciły. A może inaczej - niby ładne, ale coś mi w nich tak do końca nie grało. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie dała im szansy. Możliwość taka przyszła dosyć szybko i kupiłam w okazyjnej cenie (ok 40 zł) dwie palety - Smoked i Passion
 

New Neutral - Passion Palette



W palecie Passion kolory mi się spodobały, jednak szybko doszłam do wniosku, że większość kolorów jest bardzo do siebie podobnych, szczególnie na powiece.
Odcienie są dosyć stonowane i jak dla mnie mało wyraziste, podobnie jak w paletach Makeup Obsession, które były kiedyś w Rossmannie (pokażę je Wam na pewno - zdjęcia już czekają). Kolory są jakby przybrudzone, smutne.

Na uwagę z pewnością zasługuje cień o nazwie 247 - mocno brokatowy, na zdjęciu swatchy drugi od prawej, a w palecie drugi od lewej w drugim rzędzie. Zobaczcie, jaką zrobił jednolitą błyszczącą taflę! To tylko jedno pociągnięcie palcem i przypomnę - bez bazy. Do tego jego kolor jest cudowny - piękne złoto, nie za ciepłe i nie za żółte. Cudo! No ale ... Dla jednego pięknego i jakże unikalnego cienia nie mam miejsca dla całej palety. Poza tym dla mnie nie byłby zbyt użytkowy.

Pierwszy od lewej, Ductile, już się gorzej nakłada. Kolor wyszedł przekłamany, bo jest on bardziej fioletowy niż niebieski.


Trzeci brokat, Libertine, jeszcze bardziej problematycznie się nakłada. Całość  w zasadzie została mi na palcu, tworząc piękną, ale jakże trudną do zmycia warstwę, jakby się wtopił w skórę.

cień Libertine

Nie przeczę, paleta ma potencjał i jak najbardziej może się podobać, ale niestety mi nie pasuje. W takich przygaszonych kolorach, choć pięknych, wyglądam jakoś nijako i smutno.


New Neutral - Smoked Palette



Paleta Smoked prezentuje nam kolory zgoła inna od tych, które obecnie królują na drogeryjnych półkach i naszych powiekach. I fajnie! Szczerze mówiąc, to trudno teraz o chłodne palety z szarością, niebieskościami - dominują przecież róże, ciepłe brązy, bordo, złoto.

Już kiedyś wspominałam, że bardzo długo unikałam ciepłych tonów. Przez te 20 lat, odkąd rozpoczęłam przygodę z makijażem dominowała u mnie czerń, szarość (podkradałam starszej siostrze podwójne cienie Constance Caroll właśnie z matową szarością i czernią), brąz, później doszedł fiolet, intensywne błękity (obowiązkowo w połączeniu z szarością - muszę powrócić do takiego zestawu!!). W ciepłych odcieniach źle się czułam, choć kilka razy robiłam podejście do np. pomarańczu czy miedzi. Teraz zdecydowanie stawiam na ciepłe makijaże bo ze względu na tym urody jednak bardziej mi pasują i wyglądam w nich "wyraziście". No i dobrze się w takich czuję. Nic więc dziwnego, że jedną z moich ulubionych palet jest Rose Gold, także z oferty Makeup Revolution. Zawsze warto eksperymentować! szczególnie z makijażem.

Co mnie zaintrygowało w tej palecie? To właśnie dla tych niebieskich kolorów skusiłam się na nią. Kilka razy złapałam się na tym, że przydałby mi się głęboki, granatowy cień w makijażu, więc pomyślałam, że będzie jak znalazł.


Niestety rozczarowanie przyszło dosyć szybko. To nie to, czego oczekiwałam. Dwa niebieskie cienie - Halt i Tremble to najzwyklejsze niebieskie kolory, które wybaczcie, ale kojarzą mi się z makijażami z lat 80-90 ;) Czy to źle? Może trochę. Do tego różowa szminka a'la Barbie, tapir na głowie, kolażówki pod dżinsową szeroką spódnicą i możemy iść na szalone disco ;) Jeśli to ma być stylizacja to jak najbardziej, ale niebieski makijaż w stylu Kleczkowskiej z Złotopolskich nie jest w moim estetycznym guście. 

No dobra, ale jest jeszcze jeden, których trzymał mnie przy nadziei. Kolor Aroma to mogło być coś ciekawego, lubię tego typu atramentowe cienie, ale niestety bardzo traci na intensywności, nawet do zrobienia kreski średnio się nadaje.

Z tego zestawienia zachwycił mnie cień Smite. Jest on w tym samym stylu co 247 z palety Passion, ale znowu - nie wiem czy miałabym okazję, aby go użyć.

Podobny jest też kolor Vexer w srebrzystej tonacji, dający nieznacznie delikatniejszy (czy to dobre określenie dla takiego błysku?) połysk niż Smite.

Analogicznym cieniem do Libertine z palety Passion jest Ignite - ten brokat też się trudno nakłada, nie chciał się przykleić do skóry dłoni, większość zostało na palcu. Użycie kleju będzie nieuniknione.

Pozostałe cienie z tej palety są już bez większego polotu, bardzo spokojne.


Jestem ciekawa, co sądzicie o tych paletach.



12 komentarzy:

  1. Piękne są te palety, zwłaszcza kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W paletach kolory wyglądają pięknie, ale już na swatchach brakuje im jakiegoś wow, jednak gdybym miała wybierać, to skusiłabym się na tą ciemniejszą paletkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niektóre palety tej marki są super, a inne mają słabsze cienie. Te brokaty nakładam pędzlem ze specjalnym klejem do brokatów, wtedy są ok.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wersja Smoked bardziej do mnie przemawia kolorystycznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Całe szczęście żadna mi się nie podoba :D Powinnam raczej pozbywać się palet, niż kupować nowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie znam i już zapewne nie kupię :D

    OdpowiedzUsuń
  7. piękne są, oprócz niebieskich tonów wszystkie mi wpadły w oko kolory

    OdpowiedzUsuń
  8. Z jednej strony kolory są ciekawe i można się nimi pobawić w makijażu, ale z drugiej nie przekonują mnie zbyt do siebie

    OdpowiedzUsuń
  9. Paletki wyglądają cudownie i szkoda, ze nie sprawdziły się dobrze. Tez tak mam, ze czasem jak coś mnie bardzo zawiedzie to później ciężko mi napisać o tym post :)

    OdpowiedzUsuń
  10. te kolory i formuły cieni także nie są dla mnie. nie umiałabym ich używać

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!