Przykład szamponu drogiego, a nie zachwycającego? Oto on, Hesh - Amla.



Kilka słów ze strony Helfy.pl
Starożytna receptura szamponu z ekstraktem z amli (agrest indyjski) sprawia, że włosy stają się mocne i odżywione od cebulek, aż po końce.
Amla znana jest ze swoich właściwości przeciwłupieżowych i zapobiegających przedwczesnemu siwieniu. Delikatnie przyciemnia i ożywia kolor włosów.
SKŁAD: aqua (water), sodium laureth sulfate, cocamide dea, glycol stearate, olive oil peg-7 esters, parfum, cocamide mea, cocamidopropyl betaine, sodium peg-7 olive oil carboxylate, phyllanthus emblica (amla) fruit extract, polyquaternium-7, dimethiconol, tea-dodecylbenzenesufonate, disodium edta, lawsonia inermis (henna) leaf extract, melia azadirachta (neem) leaf extract, rosmarinus offcinalis oil, acacia concinna (shikakai) extractm ocimum basilicum (tulsi) leaf extract, panthenol, phenoxyethanol, propylene glycol, sodium benzoate

Kończę buteleczkę tego szamponu i efektów niestety nie widzę. Włosy nie są mocne, wypadają jak wypadały. 
Nie zauważyłam też przyciemnienia i ożywienia koloru włosów a wręcz na odwrót - wydają się przygaszone, o mdłym kolorze, pozbawione blasku. A dziwne, bo szampon, podobnie jak inne przeznaczone do ciemnych włosów ma delikatne brązowe zabarwienie, które sugerowałoby, że faktycznie pogłębia kolor.


Nie podoba mi się, jakie są włosy po zastosowaniu tego szamponu - wyglądają jak przysłowiowe siedem nieszczęść: niesamowicie przyklapnięte przy nasadzie, a jednocześnie z pojedynczymi sterczącymi antenkami. Reszta włosów jest lekko sianowata i sztywna. Są matowe, bez życia, po prostu brzydkie.
Dopiero na drugi dzień zaczynają wyglądać jako tako.

Zapach - dla mnie ok. Obawiałam się mocnego, intensywnie ziołowego zapachu, a ku zdziwieniu mój nos wyczuwa coś w stylu eukaliptusa.

Gdyby faktycznie wzmacniał włosy i pogłębiał ich kolor, to przebolałabym konieczność używania go z odżywką. Jednak tego nie robi, więc u mnie nie ma racji bytu. 

Wymęczę resztki (2-3 mycia) i nigdy więcej ...

Z tej samej firmy i serii mam jeszcze mały szampon Neem. Ciekawe, co to za kolejne cudo ...


Miałyście ten szampon, albo inny z tej serii?

12 komentarzy:

  1. Nie miałam, na szczęscie nie mam problemu z wypadaniem włosów. Zazwyczaj używam Garnier, Fructis.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za tą recenzję, byłam go bardzo ciekawa. Mój szampon oczyszczający z amlą, arithą i shikakai się kończy i wiem, że raczej po ten wyżej ni sięgnę.;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem szampon nie działają za wypadające włosy,bardzo dobra jest wcierka z jantar bursztynowa.

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda, że taki niewypał.

    OdpowiedzUsuń
  5. a gdzie wyszukalas takie cudo?
    no szkoda, ze niewypal, przynajmniej moze kogos uratujesz przed tym zakupem ;)
    a u mnie na blogu konkurs juz trwa, zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze wiedzieć że niewypał ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. A z taką nadzieją podchodziłam do czytania:(

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooooj nie lubię takich produktów! :( Zawsze jak kosmetyk mi się nie podoba mi rozkazuje sobie go zużyć dłuży mi się to niemiłosiernie!
    Jakoś dasz radę :)

    Buziaki, Magda!
    PS.Zapraszam na nową notkę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ech, szkoda kasy na coś, co nie działa :(

    OdpowiedzUsuń
  10. i dobrze ze sa wsrod nas blogerki ktore pisza prawde o produkcje a nie klamia by oszukiwac i zarabiac na innych:) dzieki tobie taka drogosc nie wpadnie w nasze rece i nie bedziemy zalowac jego zakupu. Bardzo mi sie podoba u Ciebie dlatego obserwuje:)

    OdpowiedzUsuń
  11. a myślałam, że to będzie pozytywna opinia:(

    OdpowiedzUsuń
  12. To raczej będę omijać...

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!