Choć pogoda dziś piękna i zachęca do spacerów to jednak czuć w powietrzu zbliżającą się jesień. Aby pozostać jeszcze w słonecznym klimacie lata pokażę Wam, jakie kosmetyki do i po opalaniu zabrałam ze sobą nad morze aby słońce nie wyrządziło krzywdy mojej skórze, męża i 3,5 letniego syna. Mimo obaw, czy przez kapryśną pogodę będą nam one w ogóle potrzebne do kosmetyczki zapakowałam cztery kosmetyki z filtrem i tyle samo mających ukoić i nawilżyć skórę po pobycie na plaży. Zapraszam na pierwszą część, dotyczącą opalania.
Z pogody byliśmy bardzo zadowoleni, była całkowicie optymalna - codziennie było ciepło i spędzaliśmy część dnia na plaży, ale nie na tyle gorąco, aby już mieć dosyć słońca. Jeśli pokropiło to przez moment, bardzo delikatnie i tylko po to, aby za chwilę ponownie wyszło słońce. Jedynie w dniu przed wyjazdem krótko plażowaliśmy, bo wiatr niestety uniemożliwiał odpoczynek na piasku.
Przed wyjściem na spacer czy na plażę syn lubił spędzać czas na placu zabaw na zielonym terenie za hotelem. Mógł swobodnie obiegać i pobawić się z dziećmi m.in. w drewnianym domku czy w altanie (podobne ma w swojej ofercie drewnolandia.pl - warto zajrzeć, jeśli macie w planach postawienie w ogrodzie czy na działce)
Balsamy do opalania zdecydowanie się przydały i codziennie zabierałam je na plażę.
W trakcie promocji na kosmetyki słoneczne w Rossmannie kupiłam dla syna mleczko Dax Sun z  spf 50+. Mleczko ma dobre i bezpieczne filtry, a niestabilny Parsol jest stabilizowany szeregiem stabilnych. Skutecznie ochronił skórę syna przed poparzeniem i zaczerwienieniem. Nie podrażnił, nie wysuszył skóry, łatwo się rozsmarowywał i syn polubił jego aplikację, sam się jej wręcz domagał. Udany zakup.
O kremie Super SunBlock SPF 30 GlySkinCare pisałam już rok temu. Resztki zużyłam do smarowania nóg, aby szybciej się opaliły. Mąż się śmiał mówiąc: "uważaj, żeby Ci skóry nie poparzyło z takim niskim filtrem". Śmiech śmiechem, ale taktyka zadziałała. Po powrocie zaczęłam jednak dodatkowo używać przyspieszacza Dax. Żałuję, że nie wzięłam go nad morze.
Fluid do twarzy Sun Ozon z filtrem 30 niestety nie sprawdził się u mnie. Byłam przekonana, że poziom ochrony będzie wystarczający szczególnie, że nie należę do białolicych a i przed wyjazdem skóra była już muśnięta słońcem. Niestety głównie na kościach policzkowych i czole skóra delikatnie się zaczerwieniła i pojawiły się nowe piegi (na szczęście już zbladły). Gdy zaczerwienienie zeszło skóra była ładnie opalona. Lubię opaleniznę, nie unikam jej, ale etap zaczerwienienia wolę ominąć z korzyścią dla zdrowia skóry.
Z technicznych spraw: fluid nie klei się na skórze, nie błyszczy się jak większość filtrów do twarzy. Efekt bielenia jest subtelny i krótkotrwały. Co dla mnie ważne, nie ściąga nieprzyjemnie skóry.
Za to z mleczka z filtrem 50 z linii Med jestem bardzo zadowolona, tylko wciąż się zastanawiam na jakiej podstawie ktoś nazwał je żelem? Przyznam, że to właśnie obiecana żelowa konsystencja skłoniła mnie to zakupu, a tymczasem to po prostu mleczko. Nie klei się na skórze, nie zostawia błyszczącej warstwy i delikatnie nawilża. Używając tego mleczka ominęłam etap zaczerwienienia i łuszczenia skóry, a opalenizna pojawiła się dopiero po 2 czy 3 dniach, stopniowo pogłębiając się. Mąż nie mógł się nadziwić, że mimo stosowania tak wysokiego filtra wróciłam do domu "na świeżo" opalona.

A co Wam towarzyszyło w trakcie opalania w tegoroczne lato?

29 komentarzy:

  1. Ja się obkupiłam w produkty do opalania i jedne czego używałam to filtr do twarzy , bo reszty nie było kiedy i gdzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się niestety nie mogę opalać, więc nie korzystam z takiego arsenału produktów. Mam zawsze krem do twarzy, chociaż w tym roku częściej sięgałam po olej z pestek malin :) W poprzednim roku miałam ten sam wariant z GlySkinCare :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro nie możesz się opalać to tym bardziej takie produkty z wysokim filtrem są wskazane :p

      Usuń
  3. Ja nigdzie nie wyjeżdżałam, więc sobie kupiłam tylko jeden kremik z filtrem od Sun Ozon:) pogoda u mnie mało ciekawa, więc i kremu jeszcze nie zużyłam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam same 50-tki na wakacje miejskie, urlop nadal przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  5. gdy ja byłam nad morzem niestety nie było odpowiedniej pogody do opalania się.

    OdpowiedzUsuń
  6. glyskin care mnie kusi jesli chodzi o cos z spf

    OdpowiedzUsuń
  7. A co sądzisz o mleczkach z filtrem w sprayu? W te wakacje je stosowałam i nawet polubiłam je kosztem typowych do smarowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi ogólnie o formę? W zasadzie jest mi wszystko jedno (i w sprayu i w tubie/butelce trzeba i tak rozsmarować), byle zastosowane filtry były bezpieczne

      Usuń
    2. Tak dokładnie, o formę :) Wydaje mi się, że prościej je rozsmarować zwłaszcza na dzieciach :)

      Usuń
  8. Produkty do opalania sa niezwykle wazne. Szkoda tylko, ze tak malo lata bylo w tym roku w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tego lata na słońce wyszłam może dwa razy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tegoroczne lato był dosyć oszczędne w promienie słoneczne

      Usuń
  10. szkoda, że koniec sezonu już :( chętnie bym się poopalała jeszcze ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Żadnego z nich nie miałam, ale też nie miałam okazji ich wykorzystać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. a słońca jak nie było tak nie ma:(((

    OdpowiedzUsuń
  13. Za zbyt intensywnym słońcem i upałami nie przepadam, ale zawsze cieszę się z letnich słonecznych dni... Skórę mam bardzo bladą i delikatną i zawsze muszę stosować kremy z najwyższymi filtrami, bez nich opalam się na okropną czerwień i później umieram. :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja używałam filtra z Rossmanna Sun Ozon, niestety po nim byłam spalona jak rak ,nic nie dal...

    OdpowiedzUsuń
  15. Byłam ciekawa tych produktów marki Rossmanna. U mnie królują bardzo wysokie filtry bo jestem blondynką i używam kosmetyków moich córek :P W tym roku jednak opaliąm się na bardzo mocno - codzienne wyprawy do parku :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ooo, nie spotkałam się z tym mleczko-"żelem" z sun ozon w rossmannie ...

    OdpowiedzUsuń
  17. W tym roku nawet nie miałam sposobności korzystać z filtrów... :D Mało słońca, a dnie, kiedy się pojawiało, spędzałam w pracy. Takie to lato było w tym roku. ;( Z opisywanych przez Ciebie produktów ani jednego nie znałam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie znam tych kosmetyków i nie miałam okazji ich stosować.

    OdpowiedzUsuń
  19. U mnie słońca było tak mało, że użyłam kemu może ze trzy razy. Jak do końca będzie taki wrzesień to chyba trzeba będzie pakować torby i uciekać na południe.

    OdpowiedzUsuń
  20. nie próbowałam jeszcze tych co opisujesz. dla dzieci używałam sunbrella, był super, teraz testuje sun care family, też całkiem dobrze się sprawdza

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!