Ostatnio mam szczęście trafiać na kosmetyki, które zaskakująco dobrze się u mnie sprawdzają, szczególnie te do pielęgnacji skóry twarzy. Nie miałam większych powodów do narzekań, choć jako czepilaska z natury prawie zawsze muszę coś wytknąć. Nie lubię natomiast czepiać się wszystkiego i zawsze staram się znaleźć jakieś plusy. Co jednak, gdy zalety są mało istotne lub gdy jest ich zdecydowanie mniej niż wad? Nie lubię pisać takich recenzji, a na taką właśnie przyszła pora. Zwlekałam i zwlekałam, ale chcę się z nią w końcu uporać. 
O ile bardzo doceniam witaminę C w pielęgnacji tak do serii kosmetykow C + Dpro Vitamin Energy marki Lirene, którą otrzymałam kiedyś od portalu Ofeminin nie potrafię się przekonać.

Nie chcę pisać, że kosmetyki są złe, bo na pewno znajdą swoje zwolenniczki, ale dla mnie okazały się zupełnie nijakie. Niby nie pogorszyły stanu skóry, ale też nie zauważyłam żadnego pozytywnego wpływu. Opis i zawartość witaminy C w formie tetraizopalmitynianu askorbylu (jak dotąd najlepsza forma witaminy C i sprawdzająca się na mojej skórze; widocznie inne składniki hamują u mnie jej działanie) były dla mnie zachęcające:
Skóra po 30. roku życia wymaga wsparcia energetycznego aby skutecznie walczyć z czynnikami wywołującymi procesy starzenia. Lirene C+ Dpro Vitamin Energy to nowoczesna linia kosmetyków stworzona przez Ekspertki Laboratorium Naukowego Lirene. Dzięki potrójnemu kompleksowi witamin C + Dpro + E, działa odmładzająco i wzmacniająco, skutecznie chroniąc DNA komórek i walcząc z pierwszymi oznakami starzenia.
Nie mogę się nadziwić, że komuś przyszedł do głowy pomysł, aby żel do mycia twarzy zapakować w tak nieporęczną i twardą butelkę. Czy może to tylko mi jest z niej bardzo źle korzystać? Butelka z dozownikiem lub chociaż zwykła tubka sprawdzają się o wiele lepiej
Zapach - czytałam zachwyty nad pomarańczowym zapachem tej serii. Dla mnie jest bardzo sztuczny i coś mi w nim przeszkadza. Niby pomarańcza, cytrusy, ale dochodzą jakieś nuty, które mi przeszkadzają. Szkoda, bo w chłodne poranki i wieczory przyjemnie byłoby sobie przypomnieć słoneczne lato i jego soczyste aromaty. Jesień już da się wyczuć w powietrzu, koleżanka z pracy już wyciągnęła jesienne buty (ja pełna nadziei jeszcze śmigam w balerinkach), w mieszkaniu też już zaczęłam zamykać okno na noc. Jeśli jesteście ciepłolubni i macie w planach budowę domu lub jest ona  w toku, warto rozważyć ocieplenie go pianką poliuretonową, o czym dużo przeczytacie na stronie cels.pl. Żadne zimowe mrozy nie będą straszne.
Żel jest gęsty (wydobycie go z twardej butelki potrafi zirytować) i w sumie fajnie, bo nie trzeba go dużo użyć, aby dokładnie umyć twarz. Nie przeceniałabym w nim obecności witaminy C i E bo ileż ten żel trzymamy na twarzy i tylko po to, aby go zmyć? Raczej nie zadziałają, chociaż z drugiej strony sama świadomość ich obecności może być dla kogoś istotna. W zasadzie żel nie byłby taki zły dla mnie gdyby nie ściągnięcie i wysuszenie skóry, jakie mi funduje po myciu.
W serii są dostępne dwa kremy do twarzy, z których trafił mi się odżywczy krem głęboko nawilżający. Dobrze sprawdza się u mnie jako krem na noc. Bardzo dobrze nawilża, rano skóra nie jest nieprzyjemnie napięta, ale nie zauważyłam żadnego innego działania. Po niektórych kremach rano skóra wygląda na bardziej wypoczętą niż jest w rzeczywistości, jest bardziej promienna, po tym niestety nie zachwycam się (aż tak ;)) stanem skóry. Jako nawilżacz jest całkiem przyzwoity i nie oczekując cudów go zużyję. Znam lepsze kremy, więc do tego nie wrócę.
W kremie zanurzone są pomarańczowe granulki (pewnie z którąś z witamin), taki bajerek ;) W żelu i serum z resztą też są, fajnie się prezentują.

Najmniej polubiłam się z serum, a to na niego najbardziej liczyłam. Tej klejącej warstwy, jaką tworzy na skórze nie jestem w stanie znieść. Moja skóra może się błyszczeć jak wiecie co psu, ale lepienia absolutnie nie. Pal sześc, gdyby chociaż serum dawało jakieś widoczne efekty, ale naprawdę u mnie nie robi nic, oprócz klejenia. Z takich technicznych aspektów - czy tylko ja nie umiem obsługiwać tej pompki? Zamiast bezproblemowo dozować żel, to pluje nim na około. 
Jeśli chodzi o serum z witaminą C to mam już swojego ulubieńca, więc każde kolejne ma wysoko postawioną poprzeczkę.

  Znacie tę serię? Czy tylko dla mnie okazała się niezbyt udana?

 

16 komentarzy:

  1. Ja lubię ten żel do mycia, ale nie ukrywam że lepsza byłaby tu pompka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. używam zarówno serum jak i kremu, wyłącznie na dzień pod makijaż. serum owszem lekko się klei ale na mojej suchej skórze bardzo szybko się wchłania więc nie narzekam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię Lirene, ale tej serii jeszcze nie używałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Żel zużyłam jako żel pod prysznic, bo i butelka była do kitu i nie mogłam znieść zapachu. Był on zbyt mocny na mycie buzi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziałam już kilka razy tę serię, ale jakoś zawsze przechodziłam obok niej obojętnie. Dobrze, że przynajmniej te kosmetyki nie zrobiły Ci krzywdy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja miałam identyczna butelkę w przypadku żelu micelarnego z niebieskimi drobinkami, stosowałam go jak żel do twarzy i chyba opakowanie nie przeszkadzało mi jakoś specjalnie mocno. niczego z tej serii jednak nie miałam

    OdpowiedzUsuń
  7. O tej serii całkiem sporo czytałam i z tego co pamiętam to wiele dziewczyn zachwalało właśnie to serum. Szkoda, że u Ciebie seria nie daje takiego działania jakby się oczekiwało.

    OdpowiedzUsuń
  8. żel strasznie ciężko się wydobywa, jest ogromnie gęsty

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja serum nawet lubię, ale nie pobija jak dla mnie klasycznego serum z wit C :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Znam. Zaczęłam od testowania serum, które u mnie też nic nie robi. Żelu użyłam chyba dwa razy i na następny dzień miałam jakieś dziwne zaczerwienienia. Nadzieje pokładam w kremie, mam obydwa i zastanawiam się od którego trafić, żeby nie zawieść się na nim, tak jak na reszcie serii.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja je polubiłam, bo krzywdy mi nie zrobiły całkiem fajne jak na drogeryjne ;) Ale sału nie było, takie poprawne jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie znałam tej serii, szkoda że to aż takie niewypały :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja uwielbiam to serum i choć się klei, to na moją cerę dobrze działa :)

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!