Znowu z poślizgiem - widocznie dla wpisów ze zużyciami zaczyna być to normą. Zdjęcia z wykończonymi kosmetykami w październiku zrobiłam w sobotę, żeby w końcu zwolnić pudełko dla aktualnych "zużyć", a na blogu jeszcze wrzesień ;)
18 pustych opakowań to taka moja norma, im bliżej 20 tym lepiej, ale jak już nieraz podkreślałam nie lubię zużywać na siłę. Jaka wtedy to przyjemność z używania i odkrywania kosmetyków?
  • Miodowo-cytrynową serię do twarzy Marion bardzo polubiłam, szczególnie żel do mycia twarzy. Fajnie sprawdzał się rano, ale i wieczorem lubiłam go używać po demakijażu.
  • Woda różana Make Me Bio to już kultowa pozycja w blogosferze. To druga zużyta buteleczka i zapewne będą kolejne. Ma bardzo mocy różany zapach, więc nie każdemu się to spodoba.
  • Mleczka do demakijażu na nowo u mnie zagościły. Są idealne, gdy nie mam siły/czasu/ochoty na płyn micelarny. Zdecydowanie szybciej zmywa mi się nimi makijaż - rozprowadzam palcami a później zmywam żelem lub mydłem naturalnym. Micel i tak zmywam żelem, a nie muszę się bawić płatkami i dłuższym zmywaniem makijażu z oczu i twarzy. Mleczko odżywcze Vianek było całkiem przyjemne, pewnie jeszcze je kupię.
  • Olejek odżywczy do włosów też z Vianka był całkiem poprawny. Nie zachwycił mnie, ale też nie szkodził moim włosom. Lepsze efekty widziałam po olejowaniu włosów olejkiem do ciała, także z linii odżywczej.
  • Żel aloesowy Kueshi (tak jak i innych firm) najlepiej sprawdzał mi się nałożony przed myciem włosów. Lubiła go też dodawać do maseczek z glinki.
  • O trzech kosmetykach D'Alchemy pisałam w tym wpisie. Koncentrat pod oczy był rewelacyjny! Na pewno jeszcze u mnie zagości.
  • Tusz Delia 3D Lashes oceniam bardzo dobrze. Może nie dawał aż takiego efektu, jakiego oczekuję, ale wyraźnie pogrubiał i wydłużał rzęsy.
  • Z maski Vatika też byłam zadowolona. Nie obciążała za bardzo włosów, nie sklejała ich w strąki ani też w drugą stronę - nie robiła z nich siana. Zmiękczała, dodawała lekkości.
  • Czyżbym we wrześniu częściej się myła niż zwykle? :D Wykończyłam 3 żele pod prysznic - Rexona Aloe Fresh, AA Vegan i Kneipp Radość Życia. Wszystkich używałam z przyjemnością, jednak najbardziej spodobał mi się z Rexony - fajnie orzeźwiał w upał. No ale truskawkowy AA też był świetny.
  • Płyn do kąpieli Joanny o zapachu bzu to moja miłość od kilku lat. W ogóle całą bzową serię polacam kochającym ten cudowny zapach. Jest taki prawdziwy, świeży, że aż trudno uwierzyć.
  • Wykończyłam też dwa balsamy do ciała Vianek - ujędrniający i energetyzujący. Z ujędrniającym, przez olejek cynamonowy, musiałam bardzo uważać, bo na dekolcie, brzuchu i ramionach bardzo podrażniał mi skórę. Pojawiały się czerwone placki jak po oparzeniu słonecznym. Oba mają podobną, raczej gęstą konsystencję, trochę długo się rozprowadzają, ale ogólnie byłam z nich zadowolona bo bardzo dobrze nawilżały skórę.
  • I trzecie smarowidło do ciała - lekki balsam odżywczy Lirene. Dla mnie okazał się za lekki i po 2-3 dniach z tym balsamem domagała się czegoś więcej. Z tej serii mam też krem do rąk i też słabo wypada.
  • Kojący peeling do ciała Vianek jest bardzo podobny do pozostałych peelingów tej marki (oprócz odżywczego, bo ten jest wyraźnie inny). Nie jest bardzo ostry, jego moc określiłabym jako średnią.
  • Peeling do stóp Biolove ... sama nie wiem co o nim sądzić. Słabo peelinguje, ale nie wysusza skóry stóp.
  • Odkrycie lata 2018 - dezodorant arbuzowy Fa. Był w wakacyjnym Shiny Box, inaczej na pewno bym nie zwróciła na niego uwagi. Zapach dezodorantu czułam jeszcze późnym wieczorem, nawet po gorącym dniu. Skóra była lekko wilgotna, ale bez zapachu potu. Mam kolejne opakowanie.

Ledwo opróżniłam pudło a już zapełnia się kolejnymi pustymi opakowaniami :)


11 komentarzy:

  1. Nie wiedziałam, że Joanna ma bzową serię :D

    OdpowiedzUsuń
  2. CIekawi mnie woda różana od Make me bio. Na razie mam z firmy Bioline <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dezodorant arbuzowy chodzi za mną od dawna, ale jakoś bałam się o jego trwałość właśnie, ale skoro jest OK, skuszę się :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno nie miałam niczego z Fa, ten dezodorant chętnie bym poznała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie właśnie męczył zapach tej wody różanej z MMB. Miałam ten olejek do włosów Vianka i również byłam w miarę zadowolona, do tego był bardzo wydajny i chyba w końcu resztki musiałam wyrzucić, bo był już po dacie ważności i zaczął zmieniać kolor.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię wody różane. Z Make Me Bio miałam różany krem i byłam zadowolona, więc tutaj pewnie byłoby podobnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. 18 to i tak dobry wynik, jestem ciekawa ile ja zużywam. od dawna nie zachowuję pustych opakowań

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny wynik ale wciąż duuuuzo mniej niz przybywa hehe
    Ja trzymam eko torbe w łazience, wisi sobie koło recznikow i tam wrzucam puste opakowania 😋

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie niestety ten Fa się nie sprawdził, choć pachnie pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przypomniałaś mi, że miałam regularnie się balsamować i znowu nic z tego nie wyszło. :D

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!