Co takiego mają w sobie lakiery Golden Rose z serii Paris, że są niesamowicie trudne do sfotografowania?
Pistacjowy nr 225 wyszedł niebieski, a turkusowo-zielonkawy nr 230 - brudny jasny granat, typowo błękitny, albo zielony :/
Tym razem nie udało mi się podrasować zdjęć i uzyskać bardziej podobnego koloru :/ Obiecuję, że będę próbować dalej - jak tylko wyjdzie mi coś podobnego to pokażę.


Oryginalny kolor baaaaardzo mi się podoba - więcej w nim niebieskiego niż zieleni, ale jest widoczna. Można uznać go za podobny do Essence Crazy me, z tym, że GR jest jaśniejszy i bardziej niebieski.

Kryje lepiej niż nr 225, ale może to też wynikać z faktu, że po nałożeniu 1 warstwy pomalowałam dodatkowo same końcówki i dopiero później ponownie pomalowałam całe paznokcie.

Daje piękny połysk, winylowy. Paznokcie wyglądają na ... polakierowane :D

Bąbelków nie robi (te widoczne na zdjęciach zrobił lakier podkładowy, który już zgęstniał i się kończy). Schnie szybko. Co ważne - nie barwi płytki.

****
edycja:
jestem pod wrażeniem trwałości! Mam go już piąty dzień a nie ma ani jednego odprysku, jedynie na 4 paznokciach mam leciutko starte końcówki.

5 komentarzy:

  1. popieram, co do trudnosci fotografowania :)
    http://my-orange-island.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli jest bardziej podobny do tego po prawej to jest śliczny. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. tyle słyszałam o lakierach z GR, a w Poznaniu ich nie uraczysz...:/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dominika: własnei nie bardzo ;) On ma zdecydowaną zielona domieszkę

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!