Podobnie jak w styczniu tak i w lutym zużyłam 11 kosmetyków :)



1. Joanna - Z Apteczki Babuni - jajeczna odżywka do włosów


Wymęczyłam ją w wielkich bólach. Niestety nie działała na moje włosy tak jak powinna, ponieważ robiła z nich sianowate pióra, które przy tym były pozbawione blasku.



2. Babydream - oliwka do ciała

 

Mam tendencję do rozstępów, a mimo to w trakcie ciąży nie zrobiły się na brzuchu - możliwe, że dzięki tej oliwce (piersi nie smarowałam codziennie i kilka kresek się pojawiło). Jednak nie spodobało mi się to, że przy codziennym użyciu bardzo wysuszyła mi skórę, musiałam więc co 2-3 dni zamiast oliwki nakładać balsam.

 

3. Isana - Woda brzozowa


 /recenzja/


To była druga butelka, jaką zużyłam. Bardzo lubię tę wodę. Stosuję tak jak w recenzji (link powyżej) a także po zmyciu olejów. Na pewno kupię kolejną :)


4. The Body Shop - żel pod prysznic Wild Cherry

 

 /recenzja/



5. BeBeauty - micelarny żel do mycia twarzy

 

 /recenzja/


Kiedyś na pewno jeszcze kupię, teraz jednak mam wystarczająco dużo myjadeł do twarzy, a nawet wręcz za dużo.


6. Physiogel - balsam do ciała

 

 /recenzja/



7. Hesh - szampon Neem

 

 /recenzja/


Oj nigdy więcej!


8. Bell - tusz Phenomenal Lashes


Szczoteczka jest silikonowa i cienka, a jednak trudno było uzyskać satysfakcjonujący mnie efekt - nie był on na pewno "phenomenal".
Skończył się zanim poczułam wenę, żeby zrobić zdjęcia jak się zachowuje na rzęsach ;) 


9. Lady Speed Stick - antyperspirant w żelu


Dla mnie bubel - nie chroni, lepi się na skórze, brudzi ubrania (a miał tego nie robić), do tego ma zapach kleju.


10. Essence - Into The Wild - błyszczyk 40 degree


Jeszcze trochę go zostało, ale miał już plastikowy posmak, więc wyrzuciłam resztki.
Lubiłam go (podobnie jak inną wersję kolorystyczna - Heart Chakra), bo idealnie nadawał się do szybkiego użycia. Kolor dawał bardzo delikatny, pasujący do każdego makijażu.

 

11. Eveline - Pure Control - krem do twarzy

 

/recenzja/


Nie używałam go codziennie, a jedynie od czasu do czasu, w przypadku większego wysypu, więc nie zdążyłam zużyć całej tubki przed terminem ważności.



Całkiem ładnie mi poszło :)

14 komentarzy:

  1. Nie miałam żadnego z tych produktów, ale gratuluję zużyć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po przeczytaniu recenzji, chyba skuszę się na wodę brzozową :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię ten żel z BeBeauty :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. też nie byłam zadowolona z Lady speed stick, ale dawno to było już nie kupuję, wolę Ziaję teraz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. I ja w tym miesiącu wykończyłam micela biedronkowego.

    OdpowiedzUsuń
  6. całkiem spore denko :) szkoda ze szampon Neem sie nie popisał ;/

    OdpowiedzUsuń
  7. szkoda, że pojawiły się buble:( ale wielki plus za wykorzystanie. ja też się prawie zawsze męczę z bublami, i wymyślam jak je zużyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kejt:
    jest warta spróbowania :)

    Dorotxy:
    też już kiedyś miałam, ale nie pamiętałam, jak się spisywała.

    OdpowiedzUsuń
  9. ja ostatnio stwierdziłam, że też mam za dużo produktów do mycia twarzy...

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam tą odżywkę jajeczną, stosuję ją tylko jako pierwszy krok w metodzie OMO, od czasu do czasu, bo jako normalna odżywka też średnio mi przypasowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Duże to denko! Ja nie mogę nic zużyć. Używam aktualnie serum do końcówek z Apteczki Babuni i sprawuje się całkiem dobrze ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Sporo tego udało Ci się zużyć :) Nie miałam żadnego z produktów, które pokazałaś.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wszyscy mają ten szampon z apteczki babuni.. Kusi :D

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!