
Minęły wieki od ostatnio umieszczonego przeze mnie przepisu. "Coś tam" piekłam czy gotowałam, ale nie myślałam o zrobieniu zdjęć i pokazaniu na blogu. Jednak wczorajszym eksperymentem muszę się podzielić i zachęcić do wypróbowania, nawet tych, którzy niekoniecznie szukają mniej kalorycznych deserów. Bo wyszło naprawdę smaczne.
Wszelkie
 desery w wersji "fit" są mi obce, ale że moje dzieci ze słodkości 
najchętniej wcinają galaretki (same albo ciasta z galaretką) 
postanowiłam znaleźć bardziej zdrową, mniej kaloryczną odsłonę ptasiego 
mleczka, które i ja będę mogła jeść bez większych wyrzutów sumienia.

