Grudzień był kolejnym miesiącem obfitującym w puste opakowania. Wykończyłam sporo końcówek, jednak w łazience niezbyt się poluzowało, bo już zostały zastąpione nowymi opakowaniami. Zużyć zapowiadało się jeszcze więcej, ale jak na złość kosmetyki nie chciały się skończyć, a nie lubię zużywać na siłę - przechodzą więc na styczeń.

1. Eva Natura - sól do kąpieli o leśnym zapachu

Mocny, leśny zapach przyjemnie relaksował i odprężał po ciężkim dniu. Mój mąż też lubił kąpiele z dodatkiem tej soli (z resztą ogólnie woli sole od płynów czy olejków).

2. Bingo Spa - mleczna kąpiel

Kremowy płyn o delikatnym, lekko kokosowym zapachu, prawie niewyczuwalnym w trakcie kąpieli. Jak dla mnie płyn jest zupełnie nijaki - tzn. nie ujął mnie niczym szczególnym, więc ponownie u mnie nie zawita. Jest tyle ciekawszych płynów do wyboru.

3. Dove - żel pod prysznic masło shea i wanilia

To drugie zużyte opakowanie tego żelu. Uwielbiam jego zapach i gęstą, kremową pianę otulającą skórę i jednocześnie chroniącą ją przed wysuszeniem. Idealny na jesienno-zimowy czas!

4. Kneipp - żel pod prysznic Słodka harmonia

Zużyłam go z przyjemnością - nie wysuszył skóry, a ciekawy i kojący zapach umilał kąpiel.

5. Joanna - żel pod prysznic o zapachu gruszki

Jeśli lubicie zapach gruszki w kosmetykach, to ten żel musicie koniecznie wypróbować! Zapach jest niezwykle udanie odwzorowany, nie zniechęca sztucznością, wręcz przeciwnie. Brawa dla Joanny :D

6. Dear Body - balsam do ciała jabłko i lilia

Niestety zawartość butelki wylądowała w WC. Od początku balsam miał bardzo rzadką konsystencję i nic a nic nie nawilżał, ale z czasem stał się całkiem wodnisty.Zapachu nie potrafiłam zdefiniować - ani to jabłko, ani lilia, ani ich miks. Słodko-kwaśne "coś". Nie polecam.

7. Le Petit Marseillais - nawilżające mleczko do ciała

Byłam pewna, że zużyłam je już dawno temu, a tu niespodzianka - schował się za innymi kosmetykami w szafce w łazience. Resztki zużyłam jako balsam pod prysznic i dobrze się spisał w tej roli. 

8. Mineralna Kasia - lekki balsam do włosów

Że Kasia tworzy kosmetyczne cuda to już zapewne wiecie. Ten balsam był kolejnym świetnym kosmetykiem od Kasi.. Zapach miał obłędny! Jak nie przepadam za owocowymi nutami w kosmetykach do włosów, tak ten, kojarzący mi się z serią satsuma z TBS totalnie mną zawładnął! Wyobraźcie sobie, że ten soczysty aromat czułam na dłoniach jeszcze przez dłuższy czas, nie mówiąc już o pięknym zapachu włosów. Właściwości pielęgnacyjne również na wysokim poziomie, choć dla moich włosów mógłby być ciut bardziej treściwy.

9. Rexona - antyperspirant Maximum Protection

Antyperspirant przeznaczony do stosowania na dzień lub noc, ale tego drugiego sposobu nie próbowałam. Chronił bardzo dobrze, jednak w sytuacjach "ekstremalnych" okazywał się nie do końca skuteczny. Minusem był intensywny zapach i zostawianie białych śladów, nawet kilka godzin po użyciu.

10. Avon - Planet Spa turecka maseczka do twarzy

Gdy maseczka z minerałami Morza Martwego z tej samej serii mi się znudziła, chciałam sprawdzić tę turecką, czy będzie chociaż tak samo dobrze oczyszczać skórę. No i oczyszcza, nawet lepiej. Małe podskórne krostki widocznie malały, skóra była przyjemnie odświeżona, ładnie wyglądała. Ostatnio nie widziałam jej w ofercie, ale mam nadzieję, że jej nie wycofali.

11. Ayurvedik - krem ziołowy Kailas

Krem, który warto mieć w domu, bo ma wszechstronne zastosowanie. Ja nim smarowałam co kilka dni twarz na noc i wszelkie niespodzianki szybciej się goiły. Dobrze sprawdził się też do smarowania stóp, ukąszeń komarów, przypalonych przez słońce ramion czy palca po pryśnięciu oleju z patelni. Bliżej lata znowu się u mnie znajdzie.

12. Tołpa - neutralny płyn do higieny intymnej

Dobry płyn, który razem z wersją regenerującą już na stałe zagościł w mojej łazience. Zapomniałam, co to pieczenie, swędzenie czy inne mało przyjemne odczucia. Myje łagodnie, nie pachnie niczym szczególnym, zapewnia pełny komfort.

13. Avon - korektor w sztyfcie

Nie byłam z niego tak w pełni zadowolona. Wyprysków nie maskował idealnie, pod oczy był za suchy. Resztki wyrzuciłam. 

14. Kaliston - grecki oliwkowy żel pod prysznic (miniaturka)

Przyjemny, niewysuszający żel o równie przyjemnym świeżym zapachu. Jeśli będziecie miały możliwość kupna, warto się zdecydować.

15. Bingo Spa - cynamonowe masło do ciała

Masło okazało się zupełnie nijakie, mojej suchej skóry nie nawilżało wystarczająco, do tego szybko straciło cynamonowy zapach.

16. Planeta Organica - ajurwedyjska maska do włosów

Maska dla moich włosów okazała się po prostu dobra. Nie zrobiła włosom krzywdy, ale nie dała im w 100% tego, czego potrzebują.

17. Dla - krem na dzień Dar piękna

Naturalny krem do twarzy, w którym zamiast wody użyto naparu z jarzębiny. Latem nie spisywał się zbyt dobrze, bo był zbyt gęsty na tę porę roku, ale już jesienią moja skóra go lubiła.

18. Go Cranberry - serum z witaminą C

Miałam w planach osobną recenzję tego serum, ale zrezygnowałam, bo właściwie nie miałabym nic konkretnego do napisania na jego temat. Miał dosyć rzadką konsystencję, ale wystarczająco nawilżał i chronił skórę w nocy, ale wspaniałego wpływu witaminy C nie zauważyłam. W porównaniu do genialnego serum Norel to już w ogóle wypada słabiuteńko. Moim zdaniem nie warto go kupować, bo nie robi nic.

19. Mineralna Kasia - scrub do ciała

Drugi peeling jaki dostałam od Kasi, tym razem bez ziarenek maku, ale równie dobrze ścierał i wygładzał skórę.   

20. Mineralna Kasia - kula do kąpieli

Kolejna kula od Kasi, chyba w udoskonalonej wersji, bo w przeciwieństwie do poprzednich rozpuszcza się w całości. Ma też lepszy, bardziej wyczuwalny zapach. Trafiła do mnie o zapachu trudnym do zdefiniowania, kojarzył mi się zarówno z miętą jak i z gumą do żucia :D

21. Indigo Wild - mydło migdałowe Zum Bar

Naturalne amerykańskie mydło świetnie pieniące się na kremową, gęstą pianę, nie wysuszające skóry. Niestety szybko straciło zapach i też szybko się zużyło.


13 komentarzy:

  1. Spore denko, lubię żele Dove :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam min. 16- używałam jej trochę i dla mnie również była dobra, ale bez większych szaleńśw. Drugie pół opakowania oddałam Bratowej i jej bardzo się ta maska spodobała

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładnie Ci poszło, znam tylko to mleczko z LPM i tak średnio się z nim polubiłam ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo zużyłaś ;) Ten gruszkowy żel Joanny muszę w końcu wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam mieszane odczucia do Rexony Maximum Protection :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam ochotę na to serum z witaminą C, ale skoro nic za bardzo nie działa to nie kupię.

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawe i spore denko, Dove uwielbiam w każdej postaci :-) co do Rexony to u mnie spisuje się super, nie mam żadnych plam, podoba mi się zapach, który utrzymuje się cały dzień :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam nadzieje, że ta turecka maseczka z avon (nr. 10) wróci do oferty, bo u mnie też się dobrze sprawdzała ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaciekawiła mnie maska z avonu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ładnie ci poszło ze zużywaniem :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Odpowiedzi
    1. Właśnie duże jest :) Przeważnie ledwo przekraczałam 10 sztuk. Dobicie do 20 to już wyczyn

      Usuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!