Oglądając jeden z ostatnich katalogów Oriflame moją uwagę przykuły w szczególności dwie serie - znana mi już Swedish Spa (pisałam o kilku kosmetykach TUTAJ) oraz Eco Beauty z certyfikatem EcoCert i Fairtrade.

To właśnie kosmetyki z tych linii wybrałam sobie do wypróbowania poza opisanymi wcześniej produktami do stóp o zapachu mango i imbiru.

Jeśli jeszcze nie miałyście żadnego z tych kosmetyków koniecznie przeczytajcie jak się u mnie sprawdziły i czy warto się nimi zainteresować i kupić.


Seria Swedish Spa kusi przepięknym zapachem i choć w poszczególnych kosmetykach wyczuwam drobne różnice to jednak więcej je łączy niż różni. Zapach niby ma morskie, świeże nuty, ale jednocześnie jest otulający i niezwykle odprężający. Szata graficzna opakowań także trafia w mój gust. Węchowo i wzrokowo jest więc obiecująco, ale co z działaniem?


Pianka pod prysznic jest niezwykle przyjemna! Zobaczcie, jaka jest gęsta i puchata! Rośnie w ekspresowym tempie i znacznie zwiększa swoją objętość. Pozwala mi to przypuszczać, że będzie wydajna. Nie wysusza skóry, nie podrażnia jej, ani nie powoduje, że staje się szorstka. Do tego ten piękny zapach ... Nie mam jej nic do zarzucenia, prysznic z nią to czysta (haha) przyjemność i odprężenie.
 

Kąpiel parowa do twarzy to nic innego jak płyn, który dodaje się do wrzątku robiąc tzw, "parówkę" (zabieg dobrze mi znany już od czasów podstawówki, czyli od ponad 20 lat) - mającą na celu otworzyć pory skóry co pozwala na lepsze działanie kosmetyków oczyszczających i nawilżających użytych w kolejnych krokach pielęgnacyjnych w trakcie domowego SPA.
Przyznam, że nie zauważam, aby "parówka" z dodatkiem tego płynu była lepsza lub gorsza niż używając samej wody. Na buteleczce nie znalazłam składu, więc trudno mi też napisać, czy w płynie jest coś więcej niż woda, zapach i jakiś konserwant - mam tu na myśli oczywiście jakieś olejki eteryczne mające działać pielęgnacyjnie na skórę. O przepraszam, znalazłam właśnie na innych blogach informację, że kąpiel zawiera olejek herbaciany. Skąd ta informacja? Nie wiem. Może była zawarta w katalogu? Dlaczego więc nie ma jej na butelce, przecież to cenna informacja.

Na pewno jednak taka "parówka" jest przyjemniejsza niż sama woda przez ten piękny, odprężający zapach.


Po "parówce", gdy skóra jest zmiękczona a pory otwarte wszelkie maseczki działają zdecydowanie lepiej. Nie dziwi więc, że kąpiel dostępna jest w zestawie z maseczką glinkową (niestety nie wiem, czy osobno także).
Maseczka jest już gotowa do użycia, więc jest to opcja idealna dla leniuszków, którym się nie chce mieszać glinki np. z hydrolatem, żelem aloesowym/kwasem hialuronowym, olejem, olejkiem eterycznym i innymi magicznymi składnikami lub po prostu do wzięcia ze sobą na wyjazd.
Konsystencja jest idealna, gęsta, kremowa dzięki czemu szybko się nakłada równomierną warstwą bez prześwitów i bez kapania z twarzy.
Delikatnie oczyszcza bez wysuszenia skóry i bez jej podrażniania. Po zmyciu zostaje subtelna, nietłusta warstewka.
Morski zapach wyraźnie relaksuje, więc użycie jest jeszcze przyjemniejsze.


Jak wiecie lubię kosmetyki naturalne, ale z tych nienaturalnych nie potrafię całkiem zrezygnować. 
Cieszy mnie jednak, i to bardzo, że coraz więcej popularnych marek kosmetyków o typowo "drogeryjnym" składzie wprowadza także kosmetyki naturalne, z certyfikatem, a przynajmniej o dobrym (co nie jest równoważne z naturalnym) składzie.
Taką perełką jest linia Eco Beauty, która pojawiła się w ofercie Oriflame 2 czy 3 lata temu.

Skład: Aqua, Glycerin, Cocos Nucifera Oil, Isopropyl Myristate, Bentonite, Tapioca Starch, Cetearyl Glucoside, Sorbitan Olivate, Stearic Acid, Butyrospermum Parkii Butter, Cetyl Alcohol, Stearyl Alcohol, Palmitic Acid, Glyceryl Caprylate, Xanthan Gum, Vaccinium Vitis-Idaea Seed Oil, Phenethyl Alcohol, Citric Acid, Parfum, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Hippophae Rhamnoides Seed Oil, Linalool, Maltodextrin, Arachidic Acid, Lauric Acid, Myristic Acid, Sigesbeckia Orientalis Extract, Limonene, Quartz, Sodium Carbonate, Citronellol, Citral, Geraniol, Helianthus Annuus Seed Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract

Krem do twarzy ma lekką konsystencję, co mnie zdziwiło - oczekiwałam bardziej treściwego kremu. Ale jest w porządku. Nieco irytuje mnie to, że rozsmarowuje się tworząc białą warstwę, ale na szczęście szybko ona znika a krem równie szybko się wchłania. Dobrze nawilża, nie czuję ściągnięcia ani innego dyskomfortu, obawiam się jednak, że na zimne, wietrzne dni może być za lekki.
Zapach ma dosyć mocny, ziołowy. Czuję nuty lawendy, ale czegoś jeszcze, innych roślin.
Plusem jest praktyczna butelka air-less, co gwarantuje pełną higienę używania kremu i zużycie go do końca.


Skład: Aqua, Glycerin, Bentonite, Butyrospermum Parkii Butter, Cocos Nucifera Oil, Isopropyl Myristate, Tapioca Starch, Cetearyl Glucoside, Sorbitan Olivate, Glyceryl Caprylate, Cetyl Alcohol, Stearyl Alcohol, Vaccinium Vitis-Idaea Seed Oil, Stearic Acid, Phenethyl Alcohol, Palmitic Acid, Xanthan Gum, Citric Acid, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Hippophae Rhamnoides Seed Oil, Maltodextrin, Quartz, Sigesbeckia Orientalis Extract, Sodium Carbonate, Arachidic Acid, Lauric Acid, Myristic Acid, Helianthus Annuus Seed Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract

Krem pod oczy też jest lekki, przez co wolę używać go na dzień. Na noc lubię kremy o gęstej konsystencji. Szybko się wchłania, nie zostawia tłustej ani klejącej warstwy dzięki czemu dobrze współpracuje z korektorem pod oczy i pudrem nie powodując ich rolowania się ani krótszej trwałości.
Krem mimo lekkiej, delikatnej konsystencji dobrze nawilża, nie zauważyłam jednak nic więcej.
Ot, przyjemny i bardzo wydajny krem do stosowania na dzień pod makijaż.

Skład: Aqua, Centaurea Cyanus Flower Water, Dicaprylyl Carbonate, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Helianthus Annuus Hybrid Oil, Cetearyl Wheat Straw Glycosides, Cetearyl Alcohol, Benzyl Alcohol, Xanthan Gum, Sodium Benzoate, Palmitic Acid, Stearic Acid, Lactic Acid, Tocopherol

Mleczek do demakijażu przestałam używać z chwilą, gdy zaczęły pojawiać się płyny micelarne. Jednak jakiś czas temu przeprosiłam się z nimi odkrywając, że stosując je inaczej niż wcześniej sprawdzają się u mnie zdecydowanie lepiej. Pisałam już kilka razy, że zamiast wylewając mleczko na płatek rozprowadzam je po twarzy dłońmi i zmywając żelem lub pianką. Używane w ten sposób bardzo dobrze usuwają nawet mocny makijaż oczu, co z płatkiem z mleczkiem różnie bywało.
Tylko właśnie ... Akurat to mleczko powoduje u mnie pieczenie oczu, więc muszę bardzo uważać, aby nie dostało się do oka. Skóry twarzy nie podrażnia i dobrze usuwa z niej podkład i puder.

Skład: Aqua, Rosa Damascena Flower Water, Glycerin, Anthemis Nobilis Flower Water, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Polyglyceryl-10 Laurate, Hydrolyzed Wheat Protein, Calendula Officinalis Flower Extract, Lactic Acid, Parfum, Limonene, Linalool, Citral, Citronellol, Citric Acid, Potassium Sorbate 

Tonik w sprayu naprawdę polubiłam. Przyjemnie odświeża, nie napina skóry, nie podrażnia jej, nie wywołuje uczucia pieczenia czy mrowienia. Jest bardzo delikatny dla skóry, dodatkowo łagodząc ją po myciu. Nie zostawia lepkiej, klejącej ani błyszczącej warstwy.
czasami nakładam go jak typowy tonik - wacikiem, a czasami pryskam na twarz i wklepuję płyn, który szybko się wchłania wyraźnie kojąc i nawilżając skórę.
Myślę, że będę do niego wracać.

Jeśli miałabym wybrać z tej gromadki tylko 3 kosmetyki, które najlepiej się u mnie sprawdziły to byłyby to: maseczka i pianka Swedish Spa oraz tonik EcoBeauty. To moi zdecydowani faworyci.


Poznaliście już któryś z tych kosmetyków?


9 komentarzy:

  1. Super, że jesteś zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety do kosmetyków Oriflame nie mam dostępu, ale dobrze, że u Ciebie się sprawdzają :)

    OdpowiedzUsuń
  3. podobają mi się obie serie:) kiedyć wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi sie ta seria, chyba siegne po ta pianke :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię serię Swedish Spa - zaskakujące ale bardzo odpowiada mi zapach tych kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawno nie mialam nic z oriflame a seria fajna sie wydaje

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jeszcze tych akurat nie znam ale na tonik i maskę bym się skusiła :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku jak Ja dawno nic tej marki nie miałam, ale zainteresowała mnie ta maseczka glinkowa :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Serię Swedish Spa bardzo lubię i zawsze jestem zadowolona jak zamówię.

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!