Ha! Doczekałam się! Wczoraj mój Mały Picasso najpierw poczynił swój pierwszy malunek na ścianie w salonie, a później moją szminką pomalował kaloryfer i toaletkę w innym pokoju. Czy może kolejność była odwrotna? Jakby nie było, to po raz kolejny przekonałam się, że jak dziecko jest cicho to trzeba jak najszybciej sprawdzić bo to podejrzane i na pewno coś psoci. Kiedyś w takiej ciszy wyrzucił wszystkie spinacze przez balkon, więc chcąc nie chcąc musiałam się zwlec i je przynieść.

Oto radosna twórczość mojego prawie 21 miesięcznego syna:
Wiele razy udało mi się go upilnować i ocalić ściany, ale tym razem nie. Kredki już schowane, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy nie przeznaczyć kawałka którejś ściany (może w pokoju, który niedługo urządzimy dla Kacpra?) na takie rysunki i nie pomalować jej farbą tablicową jak na tym zdjęciu:

Z jednej strony to fajne rozwiązanie - dziecko może sobie po niej do woli rysować a malunki łatwo zmyć, ale z drugiej jak wytłumaczyć małemu dziecku, że to, że może po niej rysować nie oznacza, że może też rysować po każdej innej?

Macie doświadczenie z taką farbą?

8 komentarzy:

  1. mam jedną sciane pomalowana tablicową farba i moge polecic

    OdpowiedzUsuń
  2. Moi znajomi mówią, że ich dzieci malują wszędzie, tylko nie na tej tablicowej ścianie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ta farba tablicowa to super rozwiązanie gdy ma się małe dziecko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne rozwiązanie jednak nie zawsze się sprawdza bo dzieciaki malują wszędzie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Farby, jak tablica są genialne :)

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!